Jeszcze niedawno po otwarciu magicznych, metalicznych drzwi (z listą zasad żywieniowych przyczepioną magnesami w kształcie biedronki i pająka) moim oczom ukazywał się obraz nędzy i rozpaczy. Zakupy różnej maści, różnego zastosowania kulinarnego rzucone byle gdzie. Zasuszony na amen parmezan, resztki obiadu w miseczce, zaschnięta włoszczyzna, brudne półki. Miarka się przebrała kiedy pewnego pięknego dnia moją lodówkę zaczął opanowywać lodowiec. Na pierwszą ofiarę wybrał sobie słoiczek anchois, który pochłonął swoim lodowatym jęzorem.
K. rozpoczął żmudny proces odkuwania a ja w tym czasie popędziłam do IKEA po zestaw przezroczystych pudełek. Po powrocie, kiedy lodowiec został już pokonany, zabrałam się za czyszczenie całej lodówki, wszystkich półek i zakamarków. A następnie posortowałam całą zawartość.
To co tu widzicie to nie jest uniwersalny szablon do zastosowania dla każdego. To moja lodówka, najlepiej dopasowana do mojego menu. „Sprzedaję” Wam jednak sposób na pokonanie lodówkowej dżungli, ku inspiracji :)
Idąc od najwyższej półki… W pierwszym pudełku trzymam różnego rodzaju słoiczki i puszki. Nie ma ich wiele więc spokojnie się mieszczą. Na ogół to dwa słoiczki domowego dżemu, musztarda, przecier pomidorowy i anchois. W kolejnym pudełku trzymam produkty przetworzone ale z krótszą datą. Np kupowane na wagę suszone pomidory w oliwie, oliwki czy pesto.
Poniżej znajduje się półka z pudełkiem na świeże mięso (na zdjęciu pudełku znajduje się wiejska kura, teraz już zjedzona z rosołem i ekologiczna wołowina czekająca na swoją kolej do roli tatara). Obok warzywa codzienniego użytku, które trzymam w lodówce by przedłużyć ich świeżość. Najczęściej są to rzodkiewki czy napoczęte papryki i cukinie.
Jeszcze niżej znajduje się półka wędliniarsko-nabiałowa. W pudełku z nabiałem trzymam na ogół sery dla K. oraz masło. Moje ulubione poza wiejskim to Eko Łukta albo włoskie masła dostępne w moim osiedlowym sklepie z ciemnozielonym logo ;). Tym razem jednak K. nie miał ochoty na sery więc nabiałowe pudełko wypełniły truskawki, które w tej chwili spoczywają w zamrażarce w postaci sorbetu (przepis niedługo!).
No i moja ulubiona część lodówki. Mały warzywny ogródek. W sezonie na Targu Pietruszkowym kupuję świeżą, niepryskaną sałatę i innego rodzaju zieleninę. W domu do jednego z głębokich pojemników wkładam dwa mniejsze pudełka i każde z nich wypełniam do pewnego poziomu wodą. Wkładam sałatę, botwinkę, pietruszkę, szczypiorek i wszystko co szybko więdnie. Taki zieleninowy bukiet podlewam co jakiś czas odrobiną wody. Ze wszystkiego mogę korzystać przez cały tydzień (o ile wcześniej nie wyjem zapasów).
Sąsiedni pojemnik jest przeznaczony na bardziej trwałe warzywa typu kalafior, brokuły, marchew czy kapusta. Swoją drogą jakiś czas temu stłukłam szybę, która przykrywała szuflady na dnie lodówki. Okazuje się, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W takiej konfiguracji szuflady sprawdzają się o niebo lepiej a zieleninka ma więcej przestrzeni.
Wiecie co najbardziej podobami się w tej pudełkowej konfiguracji? Kiedy przyrządzam posiłek wyciągam sobie pudełko, biorę tyle składników ile potrzebuję i chowam z powrotem. Wyciągam całą szufladę z zieleninką, stawiam pod światłem i wybieram co ładniejsze listki z każdej. Pozwala mi to nie tylko porządkować lodówkę, utrzymywać ją w czystości ale też usystematyzować pracę w kuchni.
Drzwi lodówki. Są nudne ;) Służą do przechowywania wysokich kartonów czy butelek. Napoczętych kartoników z pulpą pomidorową czy kocią karmą i tajskich past. Trzymam tam też suplementy (na przykład probiotyki) i czekoladowe Porsche, które dostałam dawno temu od Ani i którego nigdy nie zjem (nigdy! choć K. już nie raz próbował mnie do tego nakłonić w przypływie łakomstwa).
A czego nie trzymam w lodówce? Owoców. Mam tu na myśli nie tylko banany, mango czy jabłka ale też awokado i pomidory.
To co, w najbliższy weekend zabieracie się za start nowego życia Waszej lodówki tak jak ja to zrobiłam? A może jesteście mistrzami organizacji i możecie się podzielić swoimi innowacyjnymi sposobami na porządek w tym centralnym punkcie każdej kuchni?