Od jakiegoś czasu na instagramie i facebooku jestem bez przerwy kuszona zdjęciami ciast z borówkami. Nie mogłam pozostać bierna i uległam temu smakowitemu, zmasowanemu atakowi :)
Moje ciasto musiało być oczywiście dostosowane do realiów mojej kuchni. Tym razem postanowiłam dać spokój mące z kasztanów jadalnych i przetestowałam mąkę bananową. Moment przygotowania również nie był bez znaczenia. Każdy posiłek w moim jadłospisie ma swój cel dlatego ciastową rozpustę zaplanowałam na czas po treningu. Padło na sobotę.
Tuż po treningu nóg (tego dnia obudziłam się z mocnym postanowieniem „dam sobie wycisk” i tak też się stało!) spakowaliśmy z K. swoje bezglutenowe ciasto z borówkami, dodatkowe borówki, truskawki i matę piknikową i udaliśmy się na krótką wycieczkę na własną działkę (jak to wygląda możecie zobaczyć w piknikowych migawkach).
I siedzieliśmy sobie tak w trawie wśród robaczków, w cieniu jabłoni i czereśni. I jedliśmy, jedliśmy…
Przy okazji zwiedziłam działkę w celach intwentaryzacyjnych. Okazało się, że mamy całkiem spore zasoby owocowe. Jabłka, gruszki, śliwki, orzechy, czereśnie a nawet jeżyny. Niestety sporo drzew jest w opłakanym stanie. Coś mi mówi, że jesienne weekendy będą pracowite. Mimo, że planujemy tam budowę domu to chcę zatrzymać jak najwięcej drzew. W związku z tym najwyższy czas o nie zadbać!
Ale wracając do ciasta. Poniżej znajdziecie przepis. Jest bardzo prosty więc zachęcam do wypróbowania póki sezon trwa!