Kiedyś dawno temu zrobiłam sobie leczo z chorizo. Pokochałam tą pikantną kiełbaskę z hiszpanii ale ta miłość stała się platoniczna kiedy zaczęłam czytać składy produktów spożywczych. No bo zwykle w sklepach takie kiełbaski zawierają cukier i inne substancje których każdy szanujący się Czystożerca unika. A potem jakoś zapomniałam…
Wtem! Pierwsze czyste chorizo zauważyłam w Almie, kupiłam od razu dwa opakowania. Potem w grupie przeczytałam, że w Lidlu trwa tydzień hiszpański i „rzucili chorizo po 5.99”. Znów zrobiłam zapasy, tym razem niezamierzone extra picante. No ale powstał problem bo trochę tego chorizo się nazbierało i zaczęłam szukać pomysłów na „utylizację”.
Gdzieś w czeluściach Pinterest znalazłam zdjęcie babeczek paleo. Mięsnych babeczek paleo. Pomysł spodobał mi się tak, że nawet nie przeczytałam przepisu i od razu zabrałam się do pracy. Wiem, że przepis jest nieco jesienny ale tak się akurat złożyło, że w warzywniakach zaczęły się pojawiać pierwsze hokkaido, dlatego wybór składnika kremu był dość prosty.
No dobra, ale teraz Wasza kolej. Wczoraj zapowiedziałam Wam co będzie potrzebne więc teraz nie ma wymówek – chcę zobaczyć Wasze paleo babeczki!
P.S. na samym dole są wartości odżywcze. Jak widać to nie są babeczki odchudzające – nie mają takie być! To jest obiad, tyle, że podany nietypowo :)