Od dziecka uwielbiam orzechy włoskie. Wśród osiedlowej roślinności (a była ona naprawdę bogata!) rosło drzewo orzecha włoskiego. Kiedy przychodził czas zbieraliśmy z trawnika zielone owoce, obieraliśmy i zjadaliśmy od razu. Właściwie to bardzo ciekawe, że ta osiedlowa roślinność przez prawie cały rok zapewniała nam prowiant, dzięki czemu mogliśmy w nieskończoność odkładać powrót do domu (ku rozpaczy rodzicielek, bo przecież obiad stygnie!). Ja lubiłam pozbywać się wszystkich łupin i zjadać ten najdelikatniejszy, biały orzech. Pamiętam, że potem moje palce i paznokcie były czarne od orzechowego soku i nie mogłam tego domyć przez tydzień.
Orzechy to bogactwo składników odżywczych, jednak, żeby w pełni z nich skorzystać musimy powstrzymać się od prażenia. Dlatego też dzisiaj mam dla Was kolejny surowy przepis. Tym razem na masło z orzechów włoskich. Wyraziste i zdrowe!