Te pierogi to wielkie wyzwanie. Postanowiłam sobie, że w te święta zjem je choćby nie wiem co (pod warunkiem, że to nie wiem co to nie przejmujący ból brzucha po fakcie ;) ). Spodziewałam się, że droga do tego celu może być trudna i pełna porażek a nawet w pewnym momencie pomyślałam, że to po prostu niemożliwe ale nie poddałam się!
Mam za sobą trzy podejścia:
- Założyłam sobie, że ciasto przygotuję z mąki kasztanowej i żołędziowej. Pomieszałam więc obie mąki w równych proporcjach i przygotowałam ciasto wg przepisu z sieci. To była totalna klapa bo ciasto zachowywało się jak na tartę a po upieczeniu (musiałam zużyć kapustę z grzybami więc poddałam się tarcie) nie było tak smaczne jak bym oczekiwała.
- Gdy trwoga to do… mamy ;) Spakowałam wszystkie swoje dziwne mąki i dziwne oleje i pojechałam do mamy po poradę i wsparcie merytoryczno-manualne. Tym razem nie dodałyśmy mąki żołędziowej i przygotowałyśmy ciasto według przepisu mamy. Mama np. na początku wyrabia ciasto nożem. Ciasto wyszło w sam raz, choć może trochę za grube (bałyśmy, że się rozerwie). Niestety mąka kasztanowa jest słodka więc ogólne wrażenie z konsumpcji kasztanowych pierogów z kapustą i grzybami było słabe. Lekcja wyniesiona z próby drugiej – jeśli nawet ciasto trochę pękło przy sklejaniu to pieróg nie rozleci się podczas gotowania. Mała przewaga nad pszennymi ;)
- Ostatnie próbne podejście miało miejsce wczoraj wieczorem. Poczułam “challenge” jak przed zawodami. Wyciszyłam się, przygotowałam dokładnie stanowisko pracy, skoncentrowałam się na sukcesie.. wzięłam kilka głębokich oddechów i zabrałam się za ciasto :) Wymyślone słodkie nadzienie przygotowałam sobie wcześniej. Ciasto poszło gładko. Po lekcji u mamy umiem już wyczuć jaka powinna być jego konsystencja więc mogłam na bieżąco poprawiać ew. błędy. Udało mi się rozwałkować je bardziej niż poprzednim razem dlatego nie były aż tak twarde. Słodkie nadzienie i chrupiąca skórka podsmażonego pieroga sprawiają, że to bardzo pyszna przekąska.
Tak więc mogę uznać eksperyment za zakończony sukcesem. Poniżej specjalnie dla Was mój przepis na prawdziwy Christmas fusion ;) Można podać zamiast kutii (czyli pszenicy z miodem i makiem)!