Barszcz kiszony mojej mamy

W zeszłym roku pokazałam Wam inny przepis mojej mamy – na kompot wigilijny. Barszcz kiszony to kolejny kultowy napój, który musi znaleźć się na naszym stole. Co więcej – moja mama regularnie kisi barszcz i ja to z premedytacją wykorzystuję :)

Burak jest bogatym źródłem witaminy A, betainy, potasu, fosforu, sodu, magnezu i wapnia. A po co kisić? Kiszonki to naturalne probiotyki, wspomagaja pracę naszych jelit. Warto skorzystać z tych dobrodziejstw w czasie świąt, kiedy każemy naszemu układowy pokarmowemu pracować na zwiększonych obrotach. Pamiętajmy jednak, żeby kiszonek nie podgrzewać – wtedy stracą swoje probiotyczne właściwości!

Składniki

  • 1 kg małych, najlepiej podłużnych buraczków
  • 6-8 ząbków czosnku
  • 1 łodyga suszonego kopru
  • 2 litry wody
  • 2 łyżki soli himalajskiej

Wskazówki

  • im dłużej tym lepiej
  • ok. 10 porcji

Buraczki myjemy, odkrawamy korzonek i zgrubienie łodygi.

Bulwę kroimy na kawałki lub plastry i wrzucamy do naczynia do kiszenia (ceramiczny garnek, gliniany garnek lub duży słoik). Dodajemy ząbki czosnku obrane z łupiny i łodygę kopru.

Wodę do kiszenia zagotowujemy z solą i studzimy. Następnie zalewamy przygotowane wcześniej buraki i odstawiamy na kilka dni.

Barszcz jest gotowy, kiedy nabierze intensywnej barwy buraczanej a smak zmieni się ze słonego w kwaśny. Podczas kiszenia warto od czasu do czasu pomieszać buraki. Na powierzchni może zebrać się piana, dobrze ją zgarnąć jeśli nie chcemy, żeby pojawiła się pleśń.

borsch_2

borsch_4