Czasami dobre przepisy powstają przez przypadek. Z potrzeby chwili. Marchewkowa zupa krem na przykład powstałam kiedy wróciliśmy z K. po całym męczącym dniu spędzonym poza domem, wściekle głodni…. i nie skalkulowaliśmy czasu pracy wolnowaru. Okazało się, że nasz kurak potrzebuje jeszcze 3 godziny, żeby nasycić nasze żołądki!
Chwyciłam co było akurat w lodówce. A były to korzenie marchewki, których zawsze u nas pod dostatkiem. Zupełnie jak bulionu, który w litrowych słoikach wypełnia przestrzeń lodówki co tydzień.
Po ugotowaniu i zblendowaniu okazało się, że moja zupa jest dość mdła więc doprawiłam ją sokiem z cytryny, imbirem i gałką muszkatołową. Zmiana niewielka a efekt pyszny! Mogliśmy cierpliwie poczekać na dochodzący w garze drób.