Uwieeelbiam kuchenny recykling! Szakszuka na niedojedzonych podczas wczorajszego obiadu warzywach, omlet z resztek… i absolutny hit – rosół z kości! Tym razem kaczych. Jak? Skąd? Po prostu przyrządziłam całą kaczkę w wolnowarze. Pichciła się 10 godzin w niskiej temperaturze aż mięso po prostu odeszło od kości. Tych kości, które potem wpakowałam z powrotem do gara i… zrobiłam z nich rosół. Upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu – zjadłam mięso na obiad we wtorek, w środę zrobiłam rosół i w czwartek dorzuciłam do niego niedojedzone resztki mięsa, to może trzy pieczenie? No w każdym razie nic się nie marnuje!
Przy okazji nabrałam ochoty na wariację na temat ramenu więc dodałam kilka składników od siebie. Taka zupa to świetny obiad na zimne dni, rozgrzewa od wewnątrz aż zzewnątrz robi się przyjemnie ciepło. No i, co najważniejsze, jest po prostu pyszna i sycąca.
Nie wierzycie? Zobaczcie sami, spróbujcie sami.