Od dawna marzę o tym, żeby w domowym zaciszu przyrządzać własne wędliny. Ilekroć pójdę do sklepu moim oczom ukazuje się las tabliczek ze składem długości krótkiego utworu literackiego. A tymczasem powinno tam być mięso, sól i ew. przyprawy. Takie sytuacje uświadamiają mi skąd biorą się te wszystkie niesłuszne oskarżenia rzucane w kierunku mięsa w ogóle. To nie mięso szkodzi a wszystkie te dodatki, którym się je faszeruje!
Zdecydowanie lepiej kupić surowe mięso i zająć się nim samodzielnie. Oczywiście idealnie byłoby przygotować wędlinę dojrzewającą, suszoną ale… w moich warunkach to odpada (mam trzech drapieżców, którzy tylko czekają na chwilę nieuwagi). Postanowiłam więc chociaż upiec szynkę, co by mieć smaczny dodatek do śniadania. Jak wyszło? Efekty i przepis znajdziecie poniżej!