Odkąd ja i K. zrobiliśmy patent obiecaliśmy sobie, że będziemy wypływać w rejs dwa razy do roku. Niestety udało nam się to tylko raz, w roku w którym zrobiliśmy patent…
Nie chciałam jednak aby cokolwiek (lub ktokolwiek) stanęło nam na przeszkodzie w wypływaniu choćby raz. Kto mnie śledzi od ponad roku wie, że pływałam nawet w zaawansowanej ciąży (swoją drogą, nie miałam problemu ani z higieną ani z zimnem ani nawet z wchodzeniem na pokład jachtu zacumowanego dziobem czy longsidem wysoko nad keją).
W tym roku za to stanęliśmy przed nowym wyzwaniem. Przed pierwszym rejsem Alki poza łonem matki! Czy niemowlaki mogą żeglować? To wiedziałam już zanim w ogóle zaczęłam myśleć o macierzyństwie. W końcu na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich spotykaliśmy rodziców z naprawdę małymi dziećmi. W sieci jest sporo artykułów z poradami jednak mam wrażenie, że wszystkie dotyczą dzieci młodszych. Domyślam się, że podróżowanie i żeglowanie z dzieckiem np 4 miesięcznym jest dużo łatwiejsze niż rejs z niemowlakami w wieku 9 i 16 miesięcy (bo taki był nasz niemowlęcy team).
Co za różnica? Mogą spytać niektórzy. A no w mobilności takiego dziecka i jego umiejętności usiedzenia na pupie (czy raczej brzuchu w przypadku 4-miesięczniaka). Taka Alka np stoi z podporą, próbuje stać samodzielnie, chodzi z podporą i nie waha się wykorzystywać swoich umiejętności w każdym możliwym momencie. Kasia (drugi niemowlak na naszym rejsie) z kolei chodzi już sprawnie i wspina się po wszystkim po czym się da. Fajnie, nie? :)
Ale zacznijmy od początku.
Co zabrać na rejs z niemowlakiem?
Zanim w ogóle zaczniecie się pakować sprawdźcie prognozę pogody i zastanówcie się czy chcecie brać zapasy czy też nastawiacie się na pranie (w niektórych mazurskich marinach można znaleźć dobrze wyposażone pralnie, a jak nie to pozostaje pranie ręczne). Zastanówcie się też czy i kiedy będziecie cumować w mieście (a nie na dziko). Od tego będzie zależeć ilość zabranych przez Was ciuchów, pieluch itp.
Gdybym miała spakować się jeszcze raz na pewno zabrałabym więcej body z krótkim rękawem a nawet na ramiączkach. Ale zbierzmy może wszystko w liście:
Ubrania i buty
- body z krótkim rękawem
- lub koszulki i spodenki na ciepłą pogodę
- body z długim rękawem
- ciepłe spodenki
- ciepłe bluzy
- skarpetki
- lekka piżama i ciepła piżama (zdarza się, że nawet po gorącym dniu noce na mazurach bywają zimne)
- czapeczki na słońce
- czapeczki na zimno i wiatr
- coś przeciwdeszczowego (ja wzięłam kombinezon softshell – nie przydał się ale w razie czego myślę, że był by wystarczający)
- dla dzieci chodzących buciki do wody z nieślizgającą się gumową podeszwą
- oraz kalosze na złą pogodę
- strój kąpielowy lub kąpieluszki (dziś natknęłam się na to słowo i ciągle mnie śmieszy!)
Bezpieczeństwo
- szelki asekuracyjne
- kapok w odpowiednim rozmiarze
Kosmetyki i apteczka
- zapas pieluch na pierwsze dni
- chusteczki nawilżane
- żel lub inny specyfik do kąpieli
- ręcznik
- krem z filtrem
- spray przeciw komarom dla dzieci
- woda do nosa i coś na katar
- frida do odciągania kataru
- leki przeciwgorączkowe / przeciwbólowe
- żel na ząbkowanie
- leki odczulające
- książeczka zdrowia
- no i apteczka pierwszej pomocy ale ta powinna być na każdym czarterowanym jachcie
Pozostałe
- ulubione zabawki
- talerzyk i bidon jeśli korzystacie
- kocyk piknikowy
- łopatki, foremki, wiaderko
- kocyk (choć ja przykrywałam nas moim śpiworem
- nosidło/chusta
- hamak (nie jest konieczny ale jest naprawdę super!)
Kwestie bezpieczeństwa
Problemem u nas okazały się kapoki. Dziewczyny są na tyle drobne, że żaden z kapoków <15 kg na nie nie pasował. My swój kupiliśmy już przed wyjazdem i „na sucho” w domu Alka nie protestowała jednak przy pierwszej próbie założenia na łódce wytrzymała 5 minut. Kapok był dla niej po prostu za duży i za długi.
Podczas przechyłów dziewczyny były pod pokładem (swoją drogą codziennie był taki upał, że większość czasu spędzały pod pokładem) a w razie niepewnej pogody po prostu nie wypływalibyśmy z portu.
Bezpieczeństwo pod pokładem ogarnęliśmy budując „kojec” dla dzieciaków w mesie (przestrzeń na środku). Tam rozłożyliśmy jedną kanapę, zablokowaliśmy wyjście z jednej strony sztorcklapą (takie drzwi od jachtu) a z drugiej strony pilnowaliśmy dziewczyn osobiście (nadzór jest konieczny właściwie ciągle). Kiedy spały zabezpieczaliśmy boki poduszkami, żeby w razie turlania w nic nie uderzyły.
A poruszając się po kei/ w marinie nosiliśmy Alkę na rękach lub w nosidle.
BLW i żagle
Na co dzień Alka spożywa swoje posiłki we własnym krzesełku (zobaczycie je tu). Na łódce mogliśmy zapomnieć o takiej konfiguracji. W zasadzie oba stoły na jachcie są tak daleko od siedzisk że konieczne było karmienie na kolanach albo ułożenie talerzyka między nóżkami siedzącego dziecka tak, żeby sobie sięgało.
Posiłki jedliśmy na kokpicie tak, żeby w razie czego dało się łatwo sprzątnąć (i tak czyści się go przed każdym wypłynięciem), czasem Alka jadła sama a czasami podawałam jej jedzenie z ręki lub sztućcami. Podarowałam sobie wszelkie śliniaczki i fartuszki – w końcu jesteśmy na wakacjach i każdemu należy się trochę luzu!
Jeśli płyniecie większą grupą warto wspomnieć znajomym co Wasz maluch może jeść a czego nie bo ciekawskie dzieci bardzo chętnie skorzystają z możliwości porwania ciastka, chleba albo… kabanosa (Alka swoją drogą ukradła mi wielki kawał karkówki z grilla podczas kolacji w tawernie i zaczęła go szarpać swoimi aż dwoma zębami).
Od czasu do czasu jedliśmy właśnie w knajpach, czasem dostępne były foteliki dla dzieci a czasem nie (w końcu tawerny powstały z myślą o żądnych rumu żeglarzach a nie niemowlakach ze śliniaczkami ;)), wtedy ja najczęściej zamawiałam rybę i podawałam niewielkie porcje Alce.
Innym razem gotowaliśmy albo w kambuzie albo na naszym grillu gazowym. Często robiliśmy placki – są idealne na przekąskę, nie brudzą wszystkiego dookoła i można w nie upchnąć i owoce i warzywa. Teraz na ogół wszystko można kupić w sieciówkach ale warto pomyśleć o:
- blenderze (choć i bez niego da się zrobić placki) – pamiętajcie jednak, że da się go użyć tylko podczas postoju w porcie, kiedy akurat pobieramy prąd
- bezglutenowych mąkach, jeśli stosujecie dietę bg
- dobrze sprawdzają się tubki owocowe lub owocowo warzywne, które dzieciaki mogą sobie wciągać same (wg instrukcji samodzielnie mogą je jeść dzieci od 12 miesiąca ale taka Alka świetnie sobie daje z nimi radę)
Czy dzieci (niemowlaki) nie nudzą się na żaglach?
A czy niemowlaki potrafią się w ogóle nudzić? One ciągle odkrywają coś nowego, jeśli nie w otoczeniu to w samych sobie. Tak czy inaczej z mojego doświadczenia wynika, że jacht to taki ruchomy plac zabaw.
Koła sterowe, kabestany, liny, paski, sprzączki, wszystkie urządzenia są dla dzieciaków tak ciekawe, że dziewczyny świetnie się bawiły każdego dnia. Poza tym pływając po Mazurach pokazujecie im piękno natury (reakcje Alki na ptaki spotkane bladym świtem nad jeziorem były bezcenne).
Poza tym, w razie niepogody (lub długiego pływania) warto mieć w zanadrzu jakieś zabawki i książeczki którymi dzieci mogą się bawić pod pokładem.
A czy ja w ogóle wypocznę z niemowlakiem?
Niestety nie mogę odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Wiele zależy od nas samych i naszych dzieci. My mamy to szczęście, że obie dziewczyny są dość spokojne (choć szalenie ciekawe) i potrafią się bawić same (i razem).
Mogę Wam jednak udzielić dobrej rady – wybierzcie dużą łódkę i płyńcie większą grupą znajomych!
My w tym roku przeszliśmy samych siebie i wyczarterowaliśmy największą łódkę jak do tej pory (podczas naszego pobytu często była największą w marinie) – Antilę 33. Była super komfortowa pod każdym względem, z punktu widzenia sternika, wczasowicza i opiekuna dziecka. Przestronna, przyjemna w prowadzeniu i cumowaniu w porcie (ster strumieniowy!), wyposażona w luksusy (tak, prysznic z ciepłą wodą to luksus ale kiedy trzeba wykąpać dziecko okazuje się bardzo pomocny..o kostkarce którą mimo początkowego szoku z cyku „po co nam to” pokochali wszyscy) i.. wspominałam już że przestronna?
Załoga liczyła 7 osób dorosłych i dwoje dzieci. Ten kto ma dziecko wie, że czasem po prostu ma się potrzebę zaszycia w najgłębszym zakamarku koi i ucieczki daleko za drzewo albo gdziekolwiek, byle by dalej od własnej latorośli. Wtedy duża ekipa wyjazdowa sprawdza się idealnie. Zwłaszcza na łódce. Przy tylu osobach zawsze znajdzie się ktoś z wolną parą rąk i chęciami by przygarnąć małego człowieka. A dzieci lubią fajnych wujków i ciocie.
A swoją drogą jeśli wybieracie się na Mazury i szukacie pewnego czarteru z dobrymi jachtami to mogę polecić ArcaYacht. Nie, nie jest to reklama. Polecam bo sama korzystam od kilku lat i jestem więcej niż zadowolona nie tylko z łódek ale i ich podejścia do klienta.