Ostatnio gdzieś w internetach natknęłam się na kromkę z pastą jajeczną i poczułam mocny przypływ uczucia. Uczuciem tym była tęsknota. Nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłam pastę jajeczną ale chyba było to trochę później niż w przedszkolu. Chyba. Doszłam do wniosku, że muszę przywołać to wspomnienie, stanęłam jednak przed dwoma problemami: nie mam majonezu i jestem póki co na etapie doboru odpowiedniego oleju do produkcji oraz… co posmaruję pastą jak już ją zrobię?
Z potrzasku wybrnęłam odnajdując w czeluściach koszyka z warzywami awokado, które przez kilka dni zapomnienia dojrzało sobie na tyle, żeby posłużyć jako baza do pasty :) A chleb zastąpiłam słodko – ostrym ciastem kokosowym. Co tu dużo mówić – spróbujcie sami! :)