Noworoczny Detoks Cukrowy 2015 – Podsumowanie

To miało być moje podsumowanie, miałam opisać jak ja się czuję, jakie efekty przyniósł mi detoks cukrowy. Ale kiedy kilka dni temu poprosiłam Was o wyrażenie swojej opinii na stronie wydarzenia i w Grupie wsparcia doszłam do wniosku, że skradliście mi tą relację!

Przeczytałam wszystkie i łzy wzruszenia cisnęły mi się do oczu. Przyznam szczerze, że czas detoksu to jeden z bardziej męczących okresów w moim blogowym roku. Ale jednocześnie daje on najwięcej satysfakcji. Dlaczego? Bo spotykam się z Wami w zupełnie innych realiach niż na co dzień. Oczywiście blog i komentarze są świetnym sposobem do prowadzenia dyskusji i utrzymywania relacji ale mam wrażenie, że ta, tradycyjna już, akcja skraca dystans między nami do granic możliwości online :)

Jestem dumna! Dumna z tego, że w tym roku tak licznie wzięliście udział w akcji i byliście aktywni przez cały okres trwania, a nawet o kilka dni wcześniej! Dumna z tego, że nie musiałam „ciągnąć Was za język”, sami wychodziliście z inicjatywą, pomagaliście sobie wzajemnie i wspieraliście w trudnych chwilach. To dla mnie bardzo, ale to bardzo wartościowe. Dumna z tego jakie niesamowite efekty osiągnęliście tak krótkim czasie. Dumna z tego, że wraz z innymi osobami (specjalne podziękowania dla Anki za wsparcie w gospodarzeniu) wywarłam jakiś wpływ na Wasze życie i jego jakość. Ale dość mojego gadania. Chcę oddać głos Wam! Nie mogę niestety opublikować wszystkich Waszych opinii, ale zapiszę je sobie wszystkie i wydrukuję. Będę po nie sięgać w każdej chwili zwątpienia w to co robię. Choć jestem pewna, że z każdym dniem takich dni będzie mniej i mniej.

Wydawało mi się, że dotąd nie jadałam szczególnie źle (poza weekendami, które w poniedziałek usiłowałam „zresetować”), ale teraz widzę, że jeśli nie przygotowałam sobie czegoś do pracy, robiłam rajd po szafkach z pieczywem, słodyczami i innym „szybkim” jedzeniem. Miałam też zakodowane, że tłuszczu należy unikać jak ognia i głód smaków nadrabiałam owocami. Na detoksie moja lodówka wręcz się nie domyka, kuchnia ruszyła pełną parą, nie idę spać dopóki nie mam na drugi dzień przygotowanego obiadu i pomysłu na śniadanie. Co więcej to pichcenie sprawia mi przyjemność, a jedzenie smakuje jak powinno – smażę na zalecanych tłuszczach i wszystko po prostu MA SMAK. Nie czuję się jak na diecie, kiedy to myśli krążą tylko wokół tego, czego trzeba było się wyrzec. Wystarcza mi pierwsza kolumna produktów, nie brakowało mi ani razu ryżu czy kasz, mam na koncie po jednym bananie i jabłku. Pasek w spodniach gubi oczka, czuję że ubrania zrobiły się nieco luźniejsze. No i energia! Odwiedzając klub fitness zazwyczaj idę na 2 godziny intensywnych zajęć z rzędu, teraz rozgrzewka na drugich to żadne wyzwanie  Postaram się, żeby moje menu po detoksie (poza drobnymi modyfikacjami zalecanymi przez Kasię) było jak najbliższe obecnemu – czuję się świetnie, motywacja nie spada, a zapał do wzięcia się za siebie wykroczył poza tradycyjne poniedziałki. Ach! I co ważne – jem obfity obiad, a brzuch pozostaje na miejscu zamiast zamieniać się w balon.

Agnieszka

 

Detox „wyczyścił” przede wszystkim moją głowę i otworzył oczy na to, jak ogromny wpływ na nas, ma to co jemy! Nie jestem nowicjuszem jeśli chodzi o diety. Od jakiegoś czasu pracuję / trenuję z profesjonalnym trenerem, którego wiedza jest ogromna, i on to wszystko mówił, on to wszystko tłumaczył.. tylko w mojej głowie nie przekliknęło… Działaliśmy więc małymi kroczkami, byle do przodu… Teraz, trener głośno bije brawo . Dopiero detox sprawił że poczułam się świetnie, odzyskałam siłę której zwłaszcza jesienią i zimą zawsze mi brakowało, odzyskałam motywację do działania. Zaczęłam szukać i się edukować. Zmieniłam jadłospis całej rodziny – nie narzekają bo też czują się świetnie. Mam ładną cerę, płaski brzuch i uśmiech na twarzy. Po 12 latach ( z małą przerwą ) rzuciłam palenie! Nie wracam..  zostaję, nie na detoxie, na paleo. I nie chodzi o alergie, o tłuszczyk na brzuchu.. chodzi o jakość życia. Dzięki!!!

Magda

 

Jestem dumna i szczęśliwa, że wytrwałam do końca! Mimo ciężkiego pierwszego tygodnia (naprawdę było mi bardzo trudno nie sięgnąć po coś z czerwonej listy!), każdy następny dzień był coraz łatwiejszy! Dziś już wiem, że da się żyć bez makaronów, białej mąki, pieczywa, słodkości… Jedyne, czego mi naprawdę brakowało to owoce… Cieszę się, że będę je mogła z powrotem włączyć do swojej codziennej diety (bo grapefruitów i zielonych bananów mam serdecznie dość na jakiś czas) Do tego wydarzenia dołączyłam zupełnie spontanicznie i codziennie udostępniane przez Was posty, przepisy, refleksje – pomagały mi niezmiernie w wytrwaniu do końca! Dzięki Wam, dzięki Waszej motywacji udowodniłam sobie, że można zmienić pewne nawyki, które – jak wcześniej myślałam – pozostaną na zawsze.  Dodatkową korzyścią, zupełnie niezamierzoną , są magiczne cyferki na wadze, które pokazują mniej niż zwykle i centymetry, których ubyło!

Magda

 

Dla mnie ten detox nie jest rygorem czy ograniczeniem. Wręcz przeciwnie. Po kilku latach zmagania się z piekłem zaburzeń odżywiania, po okresach jedzenia samych warzyw, 300 kcal/dzień, głodówek, strachu nawet przed tłustym balsamem na ustach, teraz kiedy pozwoliłam sobie spróbować paleo – jem. Jem smacznie, zdrowo. Nie twierdzę, że dieta mnie wyleczyła. 80% zawdzięczam ciężkiej pracy nad sobą i terapii, jednak paleo było ostatnim elementem tej układanki. Dziękuję

Agnieszka

 

Detoks to zdecydowania najlepsza z moich dotychczasowych decyzji jedzeniowych. Ułożyłam sobie w głowie, zdecydowanie. Świadomość tego co jem też jest większa, przekonałam się jak mało jeszcze wiedziałam, chociaż wydawało mi się, że już wiem sporo Jeżeli chodzi o samopoczucie: jestem spokojniejsza, weselsza i spełniona w kuchni. Odkryłam zdecydowanie sporo nowych smaków, stałam się mistrzynią bulionu i wykorzystania tego co w nich można znaleźć po procesie produkcji Przewartościowałam całą moją kuchnię i choć dużo z niej musi teraz zniknąć to produkty, które wskoczą na miejsce tych zbytecznych są o niebo lepsze. No i te frytki z selera.. A na koniec: Kocham mój stały poziom glukozy we krwi, dzięki któremu nie mam już w sobie tej niepohamowanej złości. Jak mi coś wpadnie to pewnie dopiszę, bo jestem wdzięczna za tak wiele, że standardowo nie umiem tego ubrać w odpowiednie słowa.

Katarzyna

I jeszcze jedno! Kolejna edycja odbędzie się tradycyjnie w Nowym Roku. Dlaczego? Bo nowy rok to dobry moment na zmiany. Bo chcę dać sobie czas na dopracowanie detoksu i jego zasad do perfekcji. Tak, żeby kolejny detoks był jeszcze lepszy niż ten, który właśnie dobiegł końca. Wybaczcie mi, że nie uczestniczyłam czynnie w ostatnich dniach detoksu ale wierzcie mi, że z korzyścią dla kolejnych akcji. Wróciłam z konferencji z walizką wypełnioną informacjami i inspiracjami. Będzie się działo!

A tymczasem zostańcie ze mną, z detoksem na 100% czy nie. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście to zapoznajcie się z poradnikiem życia po detoksie i pamiętajcie o konkursie, który rozstrzygniemy w ciągu 7 dni!

A może dopiero przymierzacie się do swojego detoksu? Jestem pewna, że opinie uczestników rozwiały wszystkie Wasze wątpliwości! Zapoznajcie się proszę z zasadami detoksu i dołączcie do Grupy wsparcia na facebook, gdzie spotkacie grupę świetnych ludzi chętnych do pomocy.

Zdjęcie główne: Victoria Ovchinnikova

Powyższy artykuł ma charakter edukacyjny i nie może być traktowany jako substytut fachowej wiedzy lekarskiej/specjalistycznej. Autorzy cookitlean.pl nie biorą odpowiedzialności za sposób wykorzystania zawartych w nim informacji przez czytelników.

Podziel się z innymi, udostępnij ten wpis!