Mimo, iż jestem raczej amatorką wołowiny to lubię od czasu do czasu zjeść dobrą, świeżą rybę. I tu właśnie często pojawia się problem. Dobra i świeża. Niby w każdym supermarkecie można dostać ryby rozmaitych gatunków, do wyboru, do koloru. Czy wiecie jednak, że ryby najczęściej przyjeżdżają do sklepów zamrożone? Najczęściej też otrzymujemy szczątkowe informacje o ich pochodzeniu. Ciężko mieć pewność co do świeżości i jakości ryby, która ląduje na naszym talerzu.
Dlatego też spodobała mi się propozycja przetestowania internetowego sklepu rybnego Dobre Ryby. Sklep współpracuje z Gospodarstwem Rybackie „Charzykowy” działającym na terenie Borów Tucholskich (jednego z najczystszych rejonów Polski) i oferuje ryby słodkowodne (najczęściej pstrągi, karpie i jesiotry). Dostawa ryb jest uzależniona od odłowu, którego najbliższy termin można poznać na stronie. Odłowiona ryba dociera do nas już następnego dnia. Bez pośredników, bez zamrażania i rozmrażania. Nie wiem czy znane jest Wam pojęcie „unboxingu” ale tak właśnie wygląda rozpakowywanie paczki od Dobrych Ryb. Solidne, kilkuwarstwowe opakowanie i lód skrywają świeże ryby prosto z łowiska.
Jeśli chodzi o ryby słodkowodne to moim zdecydowanym faworytem jest pstrąg. A skoro już miałam ku temu okazję chciałam wypróbować jakiś nowy przepis. Sięgnęłam więc do zdobytej ostatnio na targu staroci książki „Jak gotować” Marii Disslowej. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu książka nie zawierała ani jednego przepisu na pstrąga! Nie poddałam się jednak i zainspirowałam przepisem na nadziewanego … szczupaka. Pstrąg nadziewany wyszedł pysznie, choć domyślam się, że świeża ryba to połowa (jeśli nie więcej) sukcesu każdego rybnego dania :)
