Zanim przejdę do części właściwej tego wpisu muszę zaznaczyć, że nie jestem rowerowym maniakiem wykorzystującym rower jako środek transportu przez okrągły rok. Zwłaszcza w tym roku, ze względu na obniżoną problemami zdrowotnymi odporność, dość późno rozpoczęłam sezon rowerowy. Musiałam poczekać aż warunki atmosferyczne będą w miarę stabilne. Poza tym zdarza się, że w trakcie pracy muszę wyskoczyć na spotkanie do klienta czy to w Krakowie czy poza nim, wtedy wybór pada na samochód. Jednak kiedy tylko mogę zamieniam cztery kółka na dwa. Dlaczego? Powodów ku temu mam kilka i chciałam się nimi z Wami podzielić.
Oszczędzam czas i nerwy
Kilka razy mimowolnie testowaliśmy z K. przejazd trasy dom-biuro samochodem i rowerem jednocześnie. Wychodziliśmy z domu w tym samym czasie, żegnaliśmy się w windzie a potem ja wsiadałam na rower a K. do samochodu. Wynik był przewidywalny. Kiedy jechałam tempem spacerowym (ok 20 km/h) dojeżdżałam do celu w tym samym czasie co K. samochodem. Przy szybszym tempie byłam na miejscu wcześniej. Mniej świateł, zero korków – mniej czasu i mniej nerwów.
Mogę szybko zrobić zakupy spożywcze
Moja trasa z domu do pracy przebiega przez Plac Targowy Rydla. Dzięki temu mogę szybko kupić świeże sezonowe warzywa i owoce. Zajmuje mi to ok. 5 minut a zakupy pakuję do sakw zamontowanych na bagażniku. Wyskakiwanie na zakupy kiedy jeździ się samochodem jest bardziej problematyczne – trzeba znaleźć miejsce do zaparkowania.
Pokonywana droga pozytywnie mnie nastraja
Droga, którą pokonuję samochodem przebiega przez jedną z bardziej ruchliwych ulic Krakowa. Początkowo tą samą trasą jeździłam rowerem ale było to mocno stresujące (niestety, nie wszyscy kierowcy samochodów pamiętają o zasadzie bezpiecznej odległości przy wyprzedzaniu) aż w końcu odkryłam alternatywną drogę, ścieżkę prawie w całości schowaną w parku! I tak jadąc rano do pracy patrzę na ludzi spacerujących z psami, dzieci biegnące do szkoły położonej przy parku, wspomniany już wcześniej park. Oglądam mijane po drodze ogródki działkowe (w środku miasta!), znane krakowskim blogerom centrum ogrodnicze Ogród Łobzów. Patrzę jak starsi i młodsi ludzie rano i po południu trenują w parkowych siłowniach. Zapewniam Was, że po takim starcie łatwiej sobie poradzić z poniedziałkiem :)
On my way from work to gym ;) A photo posted by Cook It Lean (@cookitlean) on
Jazda rowerem na trening to przyjemna rozgrzewka
Muszę się Wam do czegoś przyznać. Nie cierpię stacjonarnych rowerków i bieżni. Po prostu umieram z nudów! Od dawna nie „robię aerobów”, mój trening składa się tylko z ćwiczeń siłowych. Ale porządna rozgrzewka przyda się, żeby rozkręcić organizm przed wysiłkiem. Wymachiwanie rękami i kilka przysiadów to nie porządna rozgrzewka a na rowerku w siłowni nie wysiedzę. Pokonanie trasy z domu lub z pracy do klubu, z kilkoma wzniesieniami skutecznie rozkręca tętno i nie jest ani trochę nudne!
Włączam umiarkowaną aktywność każdego dnia
Wiecie, że badania wykazują, iż codzienna umiarkowana aktywność fizyczna ma zbawienny wpływ na całokształt naszego zdrowia? Nie ciężkie treningi przez kilka godzin w tygodniu a 20-30 minut średniej intensywności codzienne zajęcia (rower, szybki spacer, taniec itp) mogą korzystnie wpłynąć na nasze samopoczucie fizyczne i psychiczne. Kluczem jest systematyczność. Jeżdżąc do pracy rowerem, w zależności od tego czy mam trening czy nie, przejeżdżam od 8 do 12 km. Może nie są to oszałamiające odległości ale zawsze ruszam się więcej niż siedząc za kierownicą samochodu.
My very non-girliy mean of transport <3 #bike #bigcity #krakow #citybike #transport #girl A photo posted by Cook It Lean (@cookitlean) on
To co, wyciągniecie w końcu zapomniany rower z piwnicy? A może też na co dzień poruszacie się tym dwukołowym środkiem transportu? Jakie są Wasze wrażenia?