Zgodnie z założeniem „im więcej mam zajęć, tym więcej czasu” najbliższy miesiąc mam zaplanowany praktycznie co do godziny. W harmonogramie uwzględniłam dokształcanie się w dziedzinach powiązanych z blogiem i dokształcanie innych w tematach zgodnych z moją pracą.
Wczoraj zrealizowałam pierwszą pozycję z pierwszej grupy. Wzięłam udział w warsztatach stylizacji kulinarnej organizowanych i prowadzonych przez Paulinę i Sylwię czyli Aparat Kuchenny. Ale po kolei…
Jak zwykle planowałam podróż w wariancie oszczędnym. Zapoznałam się z ofertą różnych busów i… okazało się, że żaden nie dociera do Wrocławia w czasie, który mi odpowiada. I jak zwykle wylądowałam w samochodzie. Muszę przyznać, że uwielbiam jazdę samochodem, zwłaszcza kiedy moja trasa to w 90% autostrada. Niemniej jednak 6 rano to bez wątpienia NIE jest moja pora na pobudkę. Jakimś cudem udało mi się zwlec z łóżka, zjadłam pożywne śniadanie, które przygotował mi równie zaspany K. (omlet z masłem z orzechów nerkowca i świeżo parzona kawa) i wyruszyłam w drogę.
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zabrała prowiantu z prawdziwego zdarzenia. W pojemnikach znalazła się sałatka z roszponki, szpinaku, bazylii i oliwek, polędwiczka wieprzowa nadziewana suszonymi pomidorami i szpinakiem i zawijana w szynkę parmeńską oraz świeża papryka i ogórek z solą i pieprzem. No i woda. Obowiązkowo.

Na miejsce dotarłam nawet lekko przed czasem. Podświadomie staram się zmniejszać szacowany przez nawigację czas przejazdu. Potem tylko płaczę przy tankowaniu…
Warsztaty odbyły się w Studio Fuga. Muszę to powiedzieć – miejsce wywarło na mnie ogromne wrażenie. Piękne wnętrze! Piękne, wielkie okna! Kiedy już ochłonęłam po pierwszym wrażeniu, zapoznałam się z grupą warsztatową. Udział brały same dziewczyny! Na brak facetów jednak nie narzekałyśmy, bardzo szybko się zgrałyśmy i świetnie nam się razem pracowało.
Tym co szybko rzuciło mi się w oczy była sporych rozmiarów kolekcja „propsów” do fotografii kulinarnej. I wszystko do naszej dyspozycji! Musiałyśmy jednak powstrzymać się na chwilę i wysłuchać wykładu teoretycznego. Nie żałuję ani chwili uwagi. Paulina, Sylwia i Krystian przekazali nam kawał wiedzy i to w łatwo przyswajalnej formie.

Po takim ładunku informacji nie pozostało nam nic innego jak przystąpić do pracy. Dostałyśmy w sumie trzy zadania. Pierwsze to wykonanie stylizacji zgodnie z przekazanymi zadaniami, w drugim miałyśmy pełną dowolność a trzecie… jak dla mnie najtrudniejsze, polegało na stworzeniu narzuconej zadaniem stylizacji z użyciem światła sztucznego (już po wykładzie Sylwii o oświetleniu studyjnym).

Efekty były różne. Z pierwszego zdjęcia jestem umiarkowanie zadowolona, z drugiego bardzo a z trzeciego w ogóle, dlatego go tu nie ma :)

Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na te warsztaty. Były świetnie zorganizowane, dziewczyny zadbały o każdy szczegół! Cała trójka przekazała nam ogrom wiedzy teoretycznej i wskazówek praktycznych i wszyscy bardzo angażowali się w naszą pracę. Wróciłam (droga powrotna była ekstremalnie ciężka ale dałam radę) z głową pełną inspiracji i nowych informacji. Już wiem jakie błędy popełniałam do tej pory i dzięki temu nie będę się już poruszać po omacku w dziedzinie fotografii kulinarnej. Wielkie dzięki!
Jeszcze raz, na koniec wspomnę, że atmosfera warsztatów była świetna. Dziewczyny – uczestniczki, mam Was w notesie więc pozostaniemy w kontakcie :)