Część z Was wie, że jakiś czas temu kupiłam mieszkanie, wyprowadziłam się z miejsca, w którym gotowałam od początku istnienia bloga i tymczasowo korzystam z kuchni mamy.
Wczoraj nadeszła wiekopomna chwila odbioru kluczy naszego własnego M (M3… M4? Pogubiłam się już w zmianach.). Mieszkanie jest już od dawna z grubsza zaprojektowane (nie wybraliśmy jeszcze sprzętu do kuchni, poza lodówką, i wyposażenia łazienek) i jak pewnie większość z Was się domyśla projektowanie zaczęliśmy od kuchni. No bo co jak nie kuchnia może być sercem domu?
Deweloper w swojej aranżacji zaproponował modne rozwiązanie salonu z aneksem kuchennym. Zresztą zobaczcie sami:
Dla mnie ten aneks był lekko mówiąc niezadowalający (po 6 latach w kuchni dla niegotujących miałam szczerze dość). Wielkość jadalni również pozostawiała wiele do życzenia (w mojej rodzinie biesiaduje się przy stole, nie raz przygotowywałam posiłki na 10 osób) no bo jak miałabym się zadowolić stolikiem dla 4 osobowej rodziny?
Po zmianach większość naszej dziennej przestrzeni wygląda tak. Wspomogliśmy się tutaj wyobraźnią architekta – mojej siostry, która zaproponowała m.in. utworzenie schowka/spiżarni w miejscu kącika jadalnianego. Pozbyliśmy się też jednej sypialni, w miejsce której przenieśliśmy salon.
Ale najważniejsze, że powstała przestronna kuchnia w kształcie litery L i jadalnia z miejscem na szafki/witryny i duży stół (rozkładany z 180 do 240 cm).
Czym się kierowaliśmy projektując kuchnię?
- maksymalizacją miejsca do przechowywania – te kuchnie tylko z dolnymi szafkami i półkami na gołych ścianach są piękne ale totalnie niepraktyczne, ja chciałam wszystko pochować
- i najlepiej do szuflad, szafki otwierane w poprzednim mieszkaniu zupełnie się nie sprawdziły
- ergonomią użytkowania (dopasowaną do naszych kuchennych zwyczajów) – tutaj wprowadzimy jednak małą zmianę w stosunku do rysunku wyżej, odsuniemy kuchenkę od zlewu o jedno oczko – jest to podyktowane instrukcją montażu płyty grzewczej
- znalezieniem miejsca na przechowanie często używanego sprzętu drobnego AGD, tak żeby nie szarpać się z szafkami – zrobimy wnękę w rogu
- maksymalizacją blatu roboczego – dlatego m.in. nie zaprojektowaliśmy wysokiej szafki z piekarnikiem na wysokości wzroku – kwestia priorytetów, będziemy się schylać ;)
- chcieliśmy mieć też duży i głęboki zlew, wybraliśmy więc dwukomorowy ale bez ociekacza, który schowamy w szafce nad blatem (taki powrót do lat 90, wg mnie bardziej funkcjonalny)
- i szafkę na przyprawy – w wynajmowanym mieszkaniu było jedno jedyne rozwiązanie, które przypadło mi do gustu – płytkie półki na przyprawy w zabudowie okapu
A wizualnie? Chciałam mieć biało-czarną kuchnię z drewnianą podłogą (ta podłoga będzie zresztą wszędzie poza łazienkami) i kamiennym blatem. Moją główną inspiracją było to zdjęcie:
Z tym, że tak jak wcześniej pisałam – dla mnie półka na ścianie to zdecydowanie za mało. I jak wyszło? Mniej więcej tak, póki co na wizualizacjach:
Meble kuchenne zrobi nam stolarz, płytki na ścianie to Fabresa Plaqueta Blanco (nie chciałam typowych metro, bardziej podobają mi się te płaskie), a blat to konglomerat kwarcowy Technistone Noble Carrara (materiał już czeka w magazynie, nie mogę się doczekać kiedy wyląduje na zamontowanej kuchni!).
Zlew granitowy zamówiliśmy z PrimaGran (ach polowanie na promocje). Baterii jeszcze nie wybraliśmy ale K. chce wyciąganą – może coś polecicie?
Jeśli chodzi o podłogę to udało nam się trafić na deskę dębową o konkurencyjnej cenie – z kolekcji StepOn polskiej firmy JPPromis.
Witryny pod ścianą już mamy – to po prostu system Besta z IKEA. Po cichu liczę, że zmieści nam się jeszcze jeden rząd pod sufitem ale to się jeszcze okaże po położeniu podłogi.
Lampy nad stołem też są z ikea (kupiłam je sto lat temu w sprzedaży okazyjnej).
Rozkładany stół (nie zwracajcie uwagi na kolor w wizualizacjach – ma być zbliżony podłogi) zrobi nam Szyszka Design (farmhouse dębowy) a krzesła kupiłam u dwóch różnych sprzedających na allegro i powoli się nad nimi pastwię jak widać na obrazkach poniżej.
Spiżarnia/schowek
Póki co jest to po prostu wnęka. Planujemy w niej zamontować półki i zamknąć drzwiami przesuwnymi na szynie.
To wielkie czarne na pierwszym planie to komin, który planujemy pomalować farbą tablicową. Jako miejsce rodzinnych notatek i przyszłej artystycznej eksploracji małej A.
A środek widzę z grubsza tak – cała nadzieja w stolarzu :)
To by było na tyle, póki co. Myślę, że jest jeszcze miejsce na kilka wpisów na temat kuchni i spiżarni. Jeśli macie jakieś swoje typy AGD (piekarnik, płyta, okap …zmywarka) podrzućcie proszę w komentarzach!
Na koniec dodam jeszcze, że początkowo martwiłam się, że tak długo będę czekać na mieszkanie, ale z perspektywy się cieszę – miałam czas na zgromadzenie oszczędności i polowanie na promocje!