Ten temat chodził mi po głowie od dłuższego czasu, jednak jakoś nie mogłam zebrać się w sobie, żeby przelać go na klawiaturę. W końcu zmotywowała mnie do tego Ewa (dziękuję, dziękuję – zawsze mogę na Was liczyć!) więc częstuję Was dzisiaj krótką listą sprzętów kuchennych, których najczęściej używam.
Nie jest to wpis reklamowy, zresztą sami przeczytacie, że nie wypowiadam się o dzisiejszych bohaterach w samych superlatywach ;)
Król małego AGD – wolnowar
Crock-Pot 5,7L chrom
Na wolnowar czaiłam się długo. Chciałam mieć możliwe duży, żeby sprostał rodzinnym imprezom. Niestety długo nie był dostępny na stronie producenta ale w końcu się pojawił i w końcu K. wysłuchał moich błagań i.. i sprezentował mi CrockPota! To była ogromna radość, która do dnia dzisiejszego nie osłabła.
Myślę, że to absolutny must have dla każdego zajętego człowieka. Praktycznie gotuje za nas. Wystarczy wrzucić składniki, przyprawić i iść spać. Rano obiad na kilka dni będzie gotowy. Danie główne, rosół (inne zupy pewnie też) a nawet powidła i domowy ketchup!
Chciałabym również nadmienić, że nie musicie się sugerować posiadaną przeze mnie marką i modelem. Słyszałam, że nawet najprostszy wolnowar jest cudownym usprawnieniem w kuchni. Russel Hobbs ponoć też daje radę :)
Blender kielichowy i ręczny
Artisan i Bosch Mixxo Quattro
Moje związki z blenderami nabrały pikanterii odkąd przeszłam na paleo i zaczęłam w niemal hurtowych ilościach przetwarzać orzechy i pestki. Moim pierwszym blenderem był właśnie Bosch. W komplecie miał pojemnik malaksera i noże. Unicestwiłam je przy pierwszej masowej produkcji ciastek z migdałów. Postanowiłam więc zaopatrzyć się w coś mocniejszego i kupiłam blender kielichowy Artisan. Niestety szybko okazało się, że choć mocny i solidny to nie do końca ogarnia orzechy i masła orzechowe. Ciągłe odlepianie lepiej mazi ze ścianek jest trochę uciążliwe. Za to świetnie nadaje się do wszelkich smoothies i koktaili. Blendera ręcznego nadal używam. M.in. do przyrządzania zup kremów i kogla mogla ;)
Malakser
Na długo poddałam się z produkcją masła orzechowego i innych smakołyków, których składnikiem były orzechowe pulpy. Do czasu kiedy w domu pojawił się malakser. Powiem szczerze, że był to najlepszy zakup drobnego AGD jakiego kiedykolwiek dokonałam. Malakser jest ekstra mocny. W mgnieniu oka ściera warzywa, kroi je w słupki, talarki itp., rozdrabnia orzechy i „wyrabia” paleo ciasta. Właściwie używam go znacznie częściej niż blendera. Ma jeden minus, który ściśle łączy się z plusami. Ma strasznie ostre noże, dlatego trzeba zachować szczególną ostrożność podczas mycia (o czym i ja i K. przekonaliśmy się boleśnie).
Mikser
Jeśli zapytalibyście jakiejkolwiek blogerki kulinarnej o jakim sprzęcie kuchennym marzy z pewnością odpowiedziałaby, że „Kiciusia” czyli mikser marki, którą wymieniłam już wcześniej ;) Nie, nie jestem aż taką szczęściarą. Stwierdziłam, że malakser jest mi bardziej potrzebny a mikser i tak już mam. Kupiłam go w okazyjnej cenie w jednym z dużych marketów dzięki zbieranym skrupulatnie naklejkom.
Czy jest sprzętem idealnym? Zdecydowanie nie. Ma plastikową obudowę co niestety da się odczuć przy pracy. Przy bardziej zwartym cieście chodzi na wszystkie strony i muszę go trzymać, żeby gdzieś nie powędrował. Kilka razy zdarzyło mi się, że kapryśnie zatrzymał się np w trakcie… ubijania bezy. No ale jest i na ogół działa. Bita śmietana wychodzi z niego bajeczna.
P.S. Mój model jest szary.
Wyciskarka do soków
Camry (4108)
Ten wpis nie miał być zbiorem narzekań na drobne AGD ale … jeśli marzy Wam się ekspresowe przygotowanie soku bez odrobiny frustracji to możecie o niej zapomnieć bo przerabianie jedynie ćwiartki surowego buraka na raz może być bardzo irytujące. Ten sprzęt jest delikatniejszy niż niejedna kobieta „w te dni”. Mycie urządzenia przez dużą ilość zakamarków również nie należy do najprzyjemniejszych czynności.
Gofrownica
MPM S
Przy okazji przepisów na gofry pytaliście mnie o to jaką posiadam gofrownicę. Cóż. Gofrownica to nie jest sprzęt codziennego użytku więc nie chciałam wydawać na nią zbyt wiele. Kupiłam więc sprzęt ze średniej półki cenowej. Polskiej firmy MPM. Daje radę, może nie ma jakiejś super mocy ale gofry się ładnie rumienią, nic się nie przypala i nic nie przywiera.
Czego mi brakuje?
Od dawna marzę o wolnowarze. Wyobrażam sobie, że wieczorem wrzucam do pojemnika mięso i wybrane warzywa, dodaję ziół i przypraw a rano wyciągam kilka solidnych porcji jedzenia. Przyznam szczerze, że boję się zostawiać piekarnik bez nadzoru na tak długi czas a płyta ceramiczna po prostu mi się wyłącza. Niestety wolnowar, który sobie upatrzyłam jest wciąż niedostępny. Mój typ musi być pojemny (ok. 6 litrów), mieć możliwość ustawienia temperatury i oczywiście timer. Macie jakieś sprawdzone marki i modele? Już mi nie brakuje! :))
Zdjęcia pochodzą ze stron producentów.