Styczeń powoli się kończy, kolejny Noworoczny Detoks Cukrowy za nami. Aż trudno w to uwierzyć i trudno tak po prostu skończyć to co trwało trzy tygodnie – dokładnie 21 dni. Robi się trochę nostalgicznie ;)
Z drugiej strony – po co kończyć to co dobre? Będę kontynuować, dodam tylko trochę więcej owoców i bataty.
Dla mnie detoks to bułka z masłem, robię go już piąty raz! Tym razem jednak podeszłam trochę bardziej na luzie, bez spięcia, bez wygórowanych wymagań. Postanowiłam, że detoks będzie takim wstępem do konsekwentnego pilnowania „michy” przez cały rok. Nie chcę już, żeby cheat meal zamienił się w cheat day a ten w cheat week itd. Nie ważne. że moje cheaty wciąż mieszczą się w ramach paleo. Czasami po prostu kilka czynników (grzeszki diety, stres, nadmiar obowiązków) sprawiają, że za bardzo sobie folguję i potem odbija się to nie tylko na wadze ale i przede wszystkim samopoczuciu fizycznym i psychicznym.
Nie zakładałam spadku wagi, jak już wcześniej pisałam, nie zważyłam się przed detoksem. Na to mam jeszcze chwilę. Właściwie zależało mi tylko na tym, żeby przestawić się mentalnie z powrotem na dobre tory. I udało się!
Moje plusy
Przestałam tęsknym wzrokiem spoglądać na sklepowe półki z czekoladami. Przestałam kombinować co by tu upiec, przygotować na deser albo wieczorami i w pracy szukać przekąsek dla stłumienia bliżej nieokreślonych emocji.
Mogę teraz bez emocji przechadzać się po sklepie, patrzyć jak mój K. wcina ciastko popijając białą kawą bez żadnego poczucia krzywdy. Mało tego! W trakcie tego detoksu przygotowałam kilka niedetoksowych deserów dla rodziny ( choćby kulki mocy czy ciastka, które niebawem pojawią się na blogu) i nie miałam najmniejszej ochoty na nie. W zasadzie bardziej cieszyła mnie możliwość robienia ich niż martwiła perspektywa niejedzenia – great success!
Przestałam biegać do ekspresu lub kawiarki. Piję jedną kawę dziennie i jest mi z tym dobrze. OK przyznaję, początek był straszny, trzy dni migreny sprawiały, że byłam bliska rezygnacji akurat z tego ograniczenia. Ale dałam radę! Pojawiły się próby wypicia drugiej kawy również później ale już po pierwszym łyku robiło mi się niedobrze. Organizm dawał mi znaki, że go nie oszukam.
Czuję się z tym znacznie lepiej nie tylko żołądkowo ale i nie mam problemów z zaśnięciem i wstawaniem (zaczęłam się nawet budzić przed alarmem!).
Detoksowy brzuch – to pojęcie, które powstało w czasie tej edycji. Kto wszedł w detoks z problemami żołądkowo-jelitowymi doskonale wie o czym mówię. Osiągnięcie równowagi trawiennej uważam za mój największy osobisty sukces tegorocznego detoksu. Jest mi z tym dobrze i chcę utrzymać ten stan!
Uspokoiłam się psychicznie. W moim życiu ostatnio dużo się dzieje i mam głowę pełną różnych myśli ale zdecydowanie trudniej wyprowadzić mnie z równowagi. Uporządkowana flora bakteryjna w jelitach odzwierciedla się również w głowie.
Hasztag #niepotrzebnie na stałe zagościł w moim języku! (Uwaga pod linkiem wulgaryzmy :))
Ten detoks nie byłby tak dobrze przygotowany gdyby nie nieocenione gospodynie (Ania, Anka, Ilona, Kasia, Maria) – dziękuję Wam dziewczyny jeszcze raz! Za pracę zespołową, za gościnne wpisy, za wprowadzanie uczestników i moderację wydarzenia nie tylko na facebooku ale i na blogu czy instagramie. Dziękuję za codzienne inspiracje! Mam nadzieję, że uda mi się odwdzięczyć za tą niesamowitą pomoc przy organizacji.
W tym roku znów poznałam wiele nowych ciekawych ludzi, podpatrzyłam Wasze kreatywne pomysły na dania detoksowe. Widziałam jak bardzo udzielacie się podczas tego wydarzenia. Powiem szczerze, że nie wszystkie edycje charakteryzowały się tak regularną i stabilną, wysoką aktywnością uczestników – brawo Wy! Jestem pod wrażeniem.
Wczoraj poprosiłam Was abyście podzielili się swoimi odczuciami. Odzew był ogromny mimo leniwej niedzieli. Szalenie miło czyta się takie historie. Oby tak dalej! Ogromnie cieszy mnie, że detoks Wam służy i prowokuje do dalszych zmian.
Ale dość ode mnie. Oddaję Wam głos. Oto Wasze relacje:
Maja
W swoim życiu byłam już na wielu dietach, w tym słynne pięć posiłków dziennie, płatki owsiane itp. Schudłam w sumie 24 kg. W wakacje wszystko było w porządku, nie miałam problemów z trzymaniem ówczesnej diety, ale odkąd poszłam na studia zaczęły się ataki kompulsywnego obżerania i różne zaburzenia (m.in. brak okresu). Po prostu nie mogłam się powstrzymać od jedzenia wszystkiego co było pod ręką i widziałam, że to jest chore. W święta spojrzałam w lustro i się przeraziłam. Wtedy zobaczyłam detoksowe wydarzenie. Pomyślałam, że chociaż już dużo osiągnęłam to teraz czas osiągnąć więcej i podjęłam wyzwanie. To była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Całkowicie przestało mnie ciągnąć do słodyczy, nie musze obmyślać strategii jedzenia co 3 godziny i liczyć czy aby na pewno zjadłam 2000 kcal. Jedzenie już mną nie rządzi- słucham swojego organizmu a nie zegara. Przestały mnie dręczyć wzdęcia i uczucie gigantycznego brzucha. Praktycznie nigdy nie jestem głodna na słodycze patrzę obojętnie i czuje się… szczęśliwa. Dziękuję wam bardzo za wszystko. Teraz tylko zastanawiam się jak to z tymi węglowodanami zrobić, bo nie czuje żadnego przemęczenia, nie mam też gorszego samopoczucia i zastanawiam się czego dołożyć, żeby mój organizm sprawnie funkcjonował.
Detoks sprawił, że postanowiłam zacząć przygodę z paleo (albo chociaż samurajem). Właśnie czytam książkę Robba Wolfa 'Paleo dieta’ i mam nadzieję, że rozjaśni mi pewne kwestie, a przynajmniej to co sprawia, że czuję się tak dobrze sama ze sobą.
P.S. może to już bardzo osobiste wyznanie, nie wiem jak dotyczy żywienia, jednak myślę, że ma z nim spory związek: od czasu rozpoczęcia detoksu nie płakałam ani razu (a wcześniej zdarzało mi się to bardzo często, zazwyczaj z powodu wyglądu). Także WARTO!
Monika
My wczoraj robiliśmy przemyślenia z moim kochanym mężem, co i jak i doszliśmy do wniosku, że nam zbyt szkoda tego, do czego doszliśmy, aby teraz puścić to w pieruny. Podchodziłam do odstawienia cukru 2 lata i zawsze kończyło się fiaskiem. Teraz czuje się nieziemsko. Byłam cholernym śpiochem. Nie byłam w stanie rano wstać z łóżka, w ciągu dnia chciało mi się spać. Nie miałam energii. Teraz, godzina 5 rano – dzień dobry Emotikon smile Mój mąż był w stanie usnąć na dobrej imprezie, ale on to miał niesamowicie wysoki cukier i insulinę po posiłku glikemicznym. Teraz nie usypia.
Zdecydowaliśmy, że nigdy nie sięgniemy po cukier i wszystko, co cukrowe: słodkie napoje, słodycze, ciasta. To jest dla nas zło! Mleko też wolę wymienić na kokosowe.
Jeżeli raz na jakiś czas zjem pierożki, makaron, bułeczkę czy placka ziemniaczanego to pewnie nie umrę, ale chce, aby było to raz na jakiś czas, a nie codziennie, bo mi to szkodzi.
Największy sukces: nie ciągnie mnie do Pepsi!!!! Ave JA!
Ela
Ja sobie tez chwale idee detoksu. Od 2lat obserwowalam diete Iwony Wierzbickiej. Najpierw bylo to dla mnie dziwne. Jednak po dluzszej obserwacji zmienilam zdanie. Ale to ciaza to karmienie piersia i odwlekalam przejscie na „diete”. Detoks zmobilizowal mnie do zmiany stylu jedzenia. Przestaly mnie bolec stawy kolanowe. Prawdopodobnie dlatego ze woda ze mnie „schodzi” (5kg mniej w 3tyg) Mysle i mam nadzieje ze dla mnie to dopiero poczatek „nowego zycia”. Tym bardziej ze jest tez co gubic po ciazy. Juz stracilam 5cm w obwodzie na brzuchu.
Małgorzata
Zalety i korzyści detoksu szybko wynagrodziły małe kryzysowe momenty, kiedy samopoczucie i energia spadały. W drugim tygodniu energia była już normalna (po prostu zaczęłam jeść większe porcje). Zniknęła zgaga, brzuch się spłaszczył, straciłam jakieś 4 kg (jeszcze nie zważyłam się dokładnie po tym tygodniu), zaczęłam jeść regularnie 3 posiłki dziennie bez ochoty na podjadanie, po białkowo-tłuszczowych śniadaniach energia na kolejne przynajmniej 6 godzin, ukształtowało się naturalne uczucie pragnienia. Poza tym: oszczędność pieniędzy, ćwiczenie cierpliwości i asertywnego odmawiania tego czego jeść nie chciałam. No i wzrosła moja świadomość i ciekawość żywieniowa – niektóre potrawy zrobiłam pierwszy raz w życiu. Mam się jeszcze czego uczyć, detoks to preludium do trwałych zmian żywieniowych jakie chcę wprowadzić.
Angelika
Postanowiliśmy z moją drugą połówką kontynuować taki styl odżywiania, dodamy tylko trochę węglowodanów (ziemniaki i bataty<3). Dzięki detoksowi nauczyłam się zwracać wieksza uwagę na to co jem. Wzrosła tez świadomość ludzi wokół mnie. Po kilku dniach detoksu , dałam lubemu sałatkę do pracy, bez sosu wiedząc ze ma w biurze ocet balsamiczny. W porze obiadowej wysłał mi zdjęcie butelki z dopiskiem „nie dodalem octu, tam jest karmel!”. Jestem z niego dumna :) całej rodzinie sie już udziela sprawdzanie etykiet, dopytywanie skąd pochodzi dany produkt etc. Niedzielne wyjście na targ stało się nasza tradycja. Na początku odliczalam dni do końca detoksu. Później ten sposób odżywiania zaczął wchodzić w nawyk i przestałam liczyć. Dodatkowym plusem jest fakt, ze schudłam prawie 5kg. Straciłam 10 cm w pasie. Czuje się lepiej. Nie piję już kawy. Udało mi się wytrzymać cały detoks bez detoksowych deserów. Dziękuję za Wasze wsparcie i kuchenne inspirację. Dzieki Wam odkryłam wiele nowych smakow (szakszuka , pizza na cieście z kalafiora i wiele innych ). Zainspirowana waszymi wpisami, postanowiłam zakupić wolnowar jeszcze raz dziękuję !
Michalina
Pierwsze 3 dni- masakra, spadek mocy, ból głowy. Uzależnienie od cukru dało o sobie znać. Od 4 dnia coraz lepiej. Po tygodniu energii coraz więcej i więcej :) nie potrzebuję popołudniowych drzemek, przestałam słodzić herbatę i kawę. Pierwszy raz w życiu piłam kawę czarną i co wcześniej bym nie pomyślała nawet jest ok. Jem wreszcie regularnie i co największym plusem się okazało jem posiłki razem z mężem co wcześniej było rzadkością a wiadomo, że wspólny obiad zbliża :) schudłam ok 5 kg bez głodowania, brzuch płaski. Podobno cera też lepsza i mniej wredna jestem :) Totalnie zmieniło mi się myślenie nt. żywienia i raczej już zostanę paleo :) odkryłam nowe smaki, a Wasze zdjęcia i przepisy pobudziły wyobraźnię.
Ada
Eksperymentuje z dieta paleo od dobrego roku, ale wlasnie teraz podczas detoxu nauczylam sie jak komponowac prawidlowo posilki – ile bialka i tluszczu no i moje odkrycie roku wplyw weglowodanow na tarczyce. Zgromadzilam mnostwo nowych, prostych przepisow z latwo dostepnych skladnikow. Reakcja organizmu na detox zmieniala sie z kazdym tygodniem, Ciekawe doswiadczenie, taka obserwacja samej siebie. Bede kontynuowac ten styl zywienia, wlacze tylko bataty, bezglutenowe kasze i troche wiecej owocow. Detoxowa grupa wsparcia na FB jest super pomyslem, bardzo inspirujaca i multum wiedzy w pigulce, swietny „team work”. Od 10 lat mieszkam poza krajem i po raz kolejny przekonalam sie, ze Polki (przepraszam wszystkich panow, ale babki sa tu wiekszoscia) sa niesamowicie kreatywne, zdeterminowane i potrafia wyczarowac cos z niczego! Dziekuje wam bardzo. Oby moc zostala z nami ;-)
Sylwia i Radek
Ufff, dotrwaliśmy! Przecież wcale nie było tak ciężko… Jednak sporo się nauczyliśmy! Czysto jemy od ponad roku, jednak detoks uświadomił nam jak wielki wpływ ma na nas cukier. Obecnie sam jego intensywny zapach potrafi zniechęcić do jego spożycia – dla przykładu musiałam zmienić czekoladowe masło do ciała na oliwkowe, a Radek całkowicie zapomniał o ulubionych rodzynkach w czekoladzie. Detoks cukrowy pozwolił nam również na uświadomienie istoty jakości „wrzucanych” do brzucha produktów. W ciągu tych 20stu dni nauczyliśmy się myśleć o jedzeniu jak o niezbędnym paliwie, a nie tylko o zaspokojeniu szybkiej potrzeby. Serdecznie dziękujemy za tysiące inspiracji, zdjęć, organizatorkom za pomysł, wkład i zaangażowanie. Wiele wynosimy z tej lekcji i nie zakańczamy detoksu, staje się on naszym stylem życia. Dziękujemy i życzymy wszystkim żywieniowych sukcesów.
Dawid
Od pewnego czasu moje grono znajomych zaczęło powiększać się o ludzi kochających bieganie i zdrowy tryb życia.
Dzięki tej grupie ludzi z Bydgoszczy oprócz normalnego biegania sam z sobą zacząłem brać udział we wspólnych nocnych biegach, podbieganiu pobydgoskich schodach, sztafetach z zupełnie obcymi mi ludźmi czy choćby imprezach wspólne bieganie w mikołajki. To dzięki nim spróbowałem morsowania przy -15 stopniach.
To właśnie od jednej z tych koleżanek dostałem zaproszenie na „noworoczny detoks cukrowy”. Ja maniak słodkości, który tort królewski potrafił zjeść cały, a w kawie czy herbacie musiały znaleźć się dwie łyżeczki cukru. Na obiadowym talerzu fura ziemniaków pływała w gęstym sosie. Na słowo szpinak, seler czy surowy burak dreszcze obiegały całe moje ciało, a w gardle czułem tą wymowną kluchę.Przyjąłem zaproszenie nie zdając sobie sprawy z tego na co się porwałem.
Powiedziałeś A powiedz B. Przestudiowany profil detoksu (no idiota ze mnie pomyślałem). Pierwsze dni były katorgą. Chęć oszukania samego siebie była silna.
Parokrotnie błędy żywieniowe się wkradły ale ludzka rzecz się mylić zwłaszcza kiedy wyciągnie się z tego wnioski.
Eksperymenty w kuchni dzięki detoksowiczom i swojej inwencji twórczej. Dania coraz smaczniejsze i wyszukane. Odkrywanie nowych smaków powodowało chęć spróbowania czegoś innego czegoś nowego. Detoks odmienił moje życie i moje smaki. Odmówienie na urodzinach, dniu babci czy odwiedzinach u rodziny pysznie wyglądających ciast (w tym ten słynny królewski), chruścików czy babki to mój sukces. Na obiad warzywa i mięso bez ziemniaków (chociaż z nich do końca nie zrezygnuję) i morza sosu to też kolejna cegiełka do mojego lepszego samopoczucia.
Waga to drugorzędna sprawa ale jednak. Zaczynałem detoks z (chyba) 86,9kg dziś po porannym ważeniu waga wskazała 82,5kg.
Detoks kazał mi cierpieć i wyrzekać się tych pysznych, niezdrowych smakołyków. Jak mi z tym dobrze.
Na koniec dodam jeszcze link do bloga Pauliny Wnuk, która również świetnie podsumowała detoks. Dzięki!
Dziękuję Wam wszystkim jeszcze raz. Było naprawdę świetnie. Zamykam Noworoczny Detoks Cukrowy 2016 z poczuciem spełnionej misji. Jestem pewna, że każdy z Was wyniósł coś pozytywnego z podjętego wyzwania. Nawet Ci, którym nie udało się dotrwać do końca. Do zobaczenia za rok! W międzyczasie wpadajcie do Czystożerców.