Sezon truskawkowy zaczął się na dobre. Truskawkowe szaleństwo opanowało mój jadłospis i oto wcinam truskawki dwa razy dziennie.
Tak się złożyło, że przygotowując przepis do kolejnej książki zostałam z nadmiarowym kremem i zastanawiałam się co z nim począć. Pomoc znalazłam na fejsbuku bo oto jedna z obserwowanych blogerek wrzuciła zdjęcie ciasta biszkoptowego z galaretką.
Postanowiłam „odgapić” i zrobić wersję paleo. Tak więc w środku tygodnia wpadłam do studia z lodówką turystyczną i zrobiłam krótką sesję zwieńczoną kolejnym truskawkowym obiadem.
A ciasto smakuje wybornie, biszkopt ponoć jak „zwykły” biszkopt (ja nie pamiętam, mama powiedziała)! Jeśli chcecie możecie przeciąć go na pół uzyskując dwa blaty.
Spróbujcie koniecznie i dajcie znać jak Wam wyszło :)