Przyznam szczerze, że w sezonie na świeże warzywa raczej nie ciągnie mnie do kiszonek. Ostatnio jednak wpadłam na pomysł by zakisić coś innego niż kapusta czy ogórki (na które przepis znajdziecie tu). I w momencie kiedy o tym myślałam, podczas zakupów na Starym Kleparzu, mój wzrok zatrzymał się na soczyście czerwonych podłużnych rzodkiewkach. Bingo!
Właściwie do tego przepisu możecie użyć każdej odmiany rzodkiewek. Ja wybrałam te o bardziej wyrazistym smaku. Kiszone rzodkiewki mają dość nietypowy smak, nie do końca kwaśny, lekko orzechowy. Początkowo zastanawiałam się czy to na pewno to ale już po chwili sięgałam po kolejne i kolejne. Pycha! Coś czuję, że w weekend nastawię kolejne.
Rzodkiewki po ukiszeniu tracą swój kolor ale za to zyskujemy efektowną, czerwoną „lemoniadę” kiszonkową. Idealne orzeźwienie na upalne dni!