Jak pewnie część z Was wie, unikam nabiału ze względów zdrowotnych. Nie ukrywam, że nie jest to dla mnie proste bo nie dość, że uwielbiam sery to jeszcze jestem totalną amatorką lodów. Jakkolwiek w ciąży pozwalałam sobie na pewne odstępstwa od diety (lodowe) tak teraz, karmiąc piersią, szczególnie trzymam się swoich ograniczeń.
Odkąd jestem w domu z małą A. nie udało mi się zajechać do ulubionej lodziarni z bogatą ofertą wegańskich lodów. Muszę więc kombinować sama (może to i lepiej, w ostatecznym rozrachunku zjadam tych lodów po prostu mniej).
Wczoraj wykombinowałam chyba najlepsze lody czekoladowe jakie udało mi się przygotować do tej pory.
Lody bez mleka – żadnego! Nawet kokosowego. Są gładkie, mocno czekoladowe, z wyraźnym akcentem sezamowym. A wiśnie do tego to już bajka. Spróbujcie sami – są banalne w wykonaniu!