W zeszłym roku pisałam Wam o tym, że chyba tylko ja w całej mojej rodzinie lubię kompot z suszu. Z kolei chyba tylko moi rodzice gustują w karpiu. Nie wiem na ile mam problem ze smakiem tej ryby, na ile mam opory moralne po tym jak widzę co ten biedny gatunek przeżywa na targach, w hipermarketach i transportowany w siatkach reklamówkach w straszliwych katuszach (moim zdaniem sprzedaż żywych ryb powinna być wycofana!). Tak czy inaczej co roku szukam jakiejś alternatywy.
W zeszłym roku był to łosoś. Tym razem postanowiłam wykorzystać ryby morskie. Na pierwszy ogień poszła makrela. Większość z nas spożywa ją w postaci wędzonej jednak ja uważam, że pieczona smakuje o wiele lepiej. I kto wie czy te oferowane w sklepach naprawdę były poddane wędzeniu czy tylko podrasowane?
Moja dzisiejsza propozycja to makrela pieczona w przyprawach korzennych, nadziana cytrusami – ekstremalnie świąteczna!