Tort czekoladowy – bez glutenu, bez nabiału, paleo

Znacie to uczucie, kiedy zrobicie coś co osiąga rangę kultowego i potem wszyscy chcą, żebyście to powtarzali aż wychodzi Wam bokiem? Pół biedy kiedy są to naleśniki albo gofry albo grasica z kurkami. Gorzej jeśli jest to efektowny tort bezowy, którego wykonanie zajmuje (przynajmniej przy moim piekarniku) ok 2 dni. Po kilku rodzinnych imprezach przeklinałam dzień, w którym wpadłam na ten przeklęty przepis. Od dłuższego czasu obiecywałam sobie, że w końcu zrobię taki prawdziwy tort paleo, który nie będzie ode mnie wymagał suszenia blatów bezowych na szczycie meblościanki w słoneczny i suchy dzień. I noc.

I w końcu pojawiła się okazja. Urodziny siostrzeńca. Tuż przed moimi zawodami. Idealnie, nieprawdaż?

No więc tort #1 robiłam w totalnych nerwach bo moja (skrupulatnie pilnowana) waga dzień przed ważeniem i startem skoczyła mi nie wiedzieć czemu o 1,5 kg w górę. W związku z tym tego dnia nie jadłam nic poza jajecznicą i tatarem z kaczki. Nie próbowałam nic. Nawet nie oblizałam łyżki, nawet palca. Nic, null, nada.

Na imprezie tego samego dnia również musiałam obejść się smakiem rzucając tęskne spojrzenia w stronę… sałatki jarzynowej i kiełbasy.

Nie przyszło mi też do głowy sprawdzić jakikolwiek standardowy przepis na biszkopt  (bo po co?) aż do momentu gdy miałam podzielić go na blaty. I jakimś cudownym zrządzeniem losu wyszedł… idealnie! Puszysty i wilgotny zarazem. Nie musiałam go niczym nasączać. Zjadłam go tuż po ważeniu a przed startem. Idealna przedtreningówka napakowana węglowodanami i tłuszczem ;)

Piszę o tym wszystkim bo drugie podejście (#2), specjalnie do zdjęć, zakończyło się klapą. Załamana spojrzałam do przepisu zapisanego tuż po cudownej improwizacji (#1) i zorientowałam się że zapomniałam dodać mąki kokosowej. Musiałam więc zrobić trzeci (#3) tort w ciągu tygodnia, tym razem postępując dokładnie wg notatek.

A więc uprzedzę pytania typu „czy można użyć takiej mąki zamiast takiej?” – NIE.

Możecie użyć oleju kokosowego zamiast tłuszczu kakaowego ale w przypadku masy może to wpłynąć na zwartość i trwałość. Tłuszcz kakaowy po prostu rozpuszcza się w wyższych temperaturach więc wykonana z  niego masa będzie trwalsza.

A więc bierzcie i korzystajcie! Ja mam taki przesyt słodyczowy, że z radością pozbyłam się dziś ponad połowy tortu na rzecz (zawsze) głodnych amatorów sportów siłowych ;)

Składniki

Biszkopt

  • 5 jaj
  • 2 średnie, bardzo dojrzałe banany
  • 2 łyżki tłuszczu kakaowego (lub oleju kokosowego)
  • 4 łyżki miodu
  • 3-4 łyżki kakao
  • 80 g mąki kasztanowej
  • 30 g mąki kokosowej
  • 1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
  • 2 łyżeczki octu jabłkowego

Masa

  • 1 litrowy karton mleka kokosowego w stanie stałym (bez wody) - polecam House of Asia - skład nie jest idealny ale konsystencja najlepsza do tego typu zastosowań
  • 3 łyżki tłuszczu kakaowego
  • 1-2 łyżki miodu
  • 2-3 łyżki kakao
  • 1 laska wanilii
  • (opcjonalnie) rozmrożone wiśnie bez pestek

Na wierzch

  • 1 garść płatków suszonego kokosa
  • 1 garść orzechów włoskich (pomiń jeśli unikasz produktów mogących działać prozapalnie)
  • ok 1-2 łyżeczek miodu
  • sól wedle uznania

Wskazówki

  • ok 4-5 godzin (w tym 40 min. pieczenia)
  • 180 °C
  • 12 kawałków
  • tortownica o średnicy 22 cm

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Tortownicę smarujemy olejem kokosowym i wykładamy papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzewamy do 180°C.

Tłuszcz kakaowy rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Ściągamy z ognia i cały czas mieszając dodajemy miód i kakao. Zostawiamy do ostudzenia.

Banany obieramy i miksujemy na gładką masę. Mąkę kasztanową przesiewamy razem z sodą oczyszczoną.

Białka oddzielamy od żółtek, dodajemy soli i ubijamy na sztywną pianę. Następnie cały czas miksując, ale na mniejszych obrotach, dodajemy zmiksowane banany, żółtka i masę kakaową. Nie przerywając miksowania dodajemy obie mąki łyżka po łyżce. Kiedy ciasto będzie jednolite dodajemy ocet jabłkowy.

Ciasto wlewamy do formy i wstawiamy do piekarnika na ok 40 minut. Gotowość biszkoptu sprawdzamy nakłuwając wykałaczką – powinna wyjść sucha.

Biszkopt odstawiamy na bok aż wstępnie ostygnie i opadnie. Właściwie zrobiony biszkopt powinien mieć równą powierzchnię. Zapadnięty oznacza zakalec.

Ostudzony biszkopt wyciągamy z tortownicy i pozwalamy mu przeschnąć.

Aby przygotować krem rozpuszczamy tłuszcz kakaowy w kąpieli wodnej. Ściągamy z ognia, dodajemy miód, kakao i ziarna wyskrobane z laski wanilii. Dokładnie mieszamy i studzimy. Ta masa nie powinna być zbyt gęsta.

W mikserze ubijamy mleko kokosowe (w stanie stałym), dodajemy ostudzoną masę kakaową. Tu możemy dodać jeszcze kakao w proszku jeśli chcemy osiągnąć bardziej intensywny kolor lub większą gęstość. Masę przekładamy do zamykanego pojemnika i wstawiamy do lodówki na ok 1 godzinę. Pojemnik musi być zamykany, inaczej masa przejdzie zapachami lodówki.

Ostudzony i osuszony biszkopt przecinamy długim i ostrym nożem na trzy blaty. Możemy sobie pomóc nacinając go wstępnie pętlą z nitki, zaznaczając drogę cięcia.

Na każdy blat nakładamy warstwę masy grubości ok 2 cm i rozprowadzamy równomiernie, możemy powciskać rozmrożone i odsączone z soku wiśnie. Masę nakładamy też na wierzch i boki tortu. Najlepiej do tego celu wykorzystać łopatkę do tortów.

Tort z masą wstawiamy do lodówki (najlepiej pod przykryciem) na ok 1 godzinę.

Na patelni prażymy posiekane płatki kokosa (mniej wrażliwi mogą dodać posiekane orzechy włoskie). Po uprażeniu i odstawieniu polewamy miodem i solimy obficie. Dokładnie mieszamy i pozostawiamy do ostygnięcia.

Wierzch tortu przed podaniem możemy posypać startą czekoladą i przygotowanymi wcześniej płatkami kokosowymi (i orzechami).

Smacznego!

IMG_0083_fb tort_2 tort_3

 

Podziel się z innymi, udostępnij ten wpis!

Powiązane wpisy

Bezglutenowe placki dyniowe 01.10.2014
Bezglutenowe ciasto z gruszkami 13.10.2014