Co najlepiej przywieźć blogerce kulinarnej z wakacji? Tzw skorupy, czyli naczynia wykorzystywane do fotografii kulinarnej, najlepiej ręcznie robione. A co jeśli tych brak? JEDZENIE. Lokalne, najlepsze świeże i bez zbędnych dodatków.
Tak właśnie uradowała mnie moja siostra wracając z zagranicznych wojaży w Chorwacji.
Figi, melon, mąka kasztanowa i ajwar. No dobra, była jeszcze bio nutella z Włoch ale tą (na szczęście) schował przede mną K.
Figi były już mocno dojrzałe i poturbowane więc czym prędzej zabrałam się do roboty. Postanowiłam zamknąć je w słoiku. Figi mają stosunkowo dużo mięcha i mało soku więc pomyślałam, że rozprawę się z nimi jak ze śliwkami i wpakowałam je do wolnowaru żeby zrobić powidła figowe. Nie chciałam dodawać żadnego słodziwa, figi same w sobie są dla mnie wystarczająco słodkie, zwłaszcza po obróbce termicznej. Na koniec tylko złamałam trochę smak powideł dodając soku z cytryny. Wyszło pysznie! Dwa słoiczki powędrowały do siostry, jeden już spałaszowałam a reszta będzie skarbem na zimę.
W Polsce figi (fioletowe) zaczynają się już pojawiać w większych marketach więc zapraszam do gromadzenia zapasów razem ze mną!