Wiecie, że ten wpis zaczęłam jeszcze w lipcu? Teraz jest październik … Trochę mi zeszło ale do moich obserwacji doszły dwa miesiące, dobrze żeby się upewnić! ;)
Dla tych, których tu jeszcze nie było – jest to mój drugi wpis na temat BLW, poprzedni znajdziecie tutaj. Tam opisałam jak to u nas wyglądało przed rozszerzeniem diety i na samym starcie a tutaj możecie przeczytać co się u nas działo w kwestii żywieniowej przez kolejne miesiące.
Regularne, wspólne posiłki
Przyznam szczerze, że w naszym (moim i K.) domu wspólne posiłki były normą jeszcze długo przed pojawieniem się Ali. Pamiętam w jakim szoku byłam kiedy na jakiś czas zamieszkaliśmy w moim rodzinnym domu i okazało się, że tam takiego nawyku nie ma. Ala „jadła” z nami bardzo wcześnie. Na początku wpinaliśmy ją do bujaczka, potem zainwestowaliśmy w krzesło Stokke z nakładką dla noworodków, żeby cokolwiek widziała. Potem jedliśmy już razem na serio. Zauważyłam, że to dla niej bardzo ważne kiedy reagowała nerwowo jeśli ktoś zamiast usiąść do posiłku krzątał się w kuchni. Nerwowo tzn nie mogła się skupić na jedzeniu i protestowała. Dlatego i dla mnie ważne jest to, że wszyscy siadamy do stołu i wspólnie, ze spokojem zjadamy posiłek, każdy swoją porcję (no dobra czasem mimo wszystko trzeba odpalić trochę swojego przydziału).
Jadłospis
Kilka osób pytało mnie o to jaki Alka ma jadłospis. Szczerze? Nie układam jej jadłospisu. Wychodzę z założenia, że jednak natura wyposażyła ją w instynkt (patrz poprzedni wpis) i sama czuje co powinna zjeść. Ja dbam tylko o dobrą bazę, dobry punkt wyjścia. Widzę to zresztą po jej wyborach. To nie jest tak, że je zawsze to samo, pozwala mi to sądzić, że ma w danym momencie zapotrzebowanie na konkretny składnik. Poza tym duży wpływ na to co je Ala ma nasz jadłospis bo od początku stwierdziłam, że nie będziemy gotować nic specjalnie dla niej.
Ale jeśli nadal jesteście ciekawi może spiszę jeden przykładowy dzień (natomiast proszę, miejcie na uwadze, że robię to tylko w celu zaspokojenia Waszej ciekawości i nie sugerujcie się tym).
- Śniadanie:
- ½ awokado
- Jajecznica, celuję, że z dwóch jaj bo robimy jedną dużą
- 3-4 pomidorki koktailowe
- Przekąska: owoce na które ma ochotę (najbardziej lubi jagodowe, ale gruszki, jabłka i banany też są OK)
- Obiad:
- mięso (na oko przykładowo może zjeść np mięso z udka kurczaka – nie mylić z ćwiartką!)
- kasza gryczana
- gotowane buraczki z masłem, octem jabłkowym i tymiankiem
- Kolacja: Owsianka na mleku kokosowym z prażonym jabłkiem
Jeśli jest głodna to gdzieś między obiadem a kolacją mogą wjechać jakie chrupki (zwykle gryczane) albo owocowa saszetka.
Upodobania
To co napisałam wyżej i fakt, że w tym wieku (kiedy zaczynałam wpis 12 m-cy, teraz 14) Alka zaczyna sobie wyrabiać własny gust wcale nie jest dla mnie łatwe i bezstresowe. Niestety oznacza to, że czasami napracuję się przygotowując frittatę która w mojej ocenie jest genialna ale ląduje z powrotem na moim talerzu albo w ekstremalnej sytuacji na podłodze. I ja muszę to przełknąć choć w środku czasem się gotuję ;) Z drugiej strony rozpiera mnie duma kiedy wsunąwszy połowę owsianki z prażonymi jabłkami, śliwkami i cynamonem zatrzymuje się i protestuje kiedy widzi, że my nakładamy sobie jajecznicę. Moja krew!
A jeśli Was to interesuje pozwolę sobie wypisać co szczególnie trafia w jej gusta:
- jajka, najchętniej w postaci jajecznicy
- pomidory (w każdej postaci! ketchupu oczywiście jej nie dajemy)
- masło – solo, serio potrafi ukraść kostkę i podgryzać
- wołowina (szczególnie mielona) i kurczak (najlepiej udka)
- kozie sery – podaję jej bo nie zauważyłam u niej żadnej wrażliwości
- jogurty i kefiry
- awokado (zjada pół kiedy przygotowuję jajecznicę)
- ogórki kiszone i kapusta kiszona
- kasza gryczana (serio, ryż nie budzi w niej takich emocji)
- pieczona dynia
- prawdziwe krakowskie precle (Tak, celowo piszę precle! Po krakosku!)
Tak, nie ma tu nic słodkiego. Nie, nie bronię jej, sama tak wybrała. Swoją drogą na zdjęciu tytułowym wcina swój tort podczas przyjęcia z okazji pierwszych urodzin.
Natomiast nie ma czegoś takiego jak totalna niechęć do jakiegoś produktu. Myślę, myślę i nie jestem w stanie sobie nic takiego przypomnieć. Moim zdaniem to właśnie BLW spowodowało, że Ala jest ciekawa nowych smaków i nie boi się nowości. Jeśli znajdzie coś nowego na talerzu to zjada to w pierwszej kolejności. Jeśli jej nie pasuje to po prostu wypluwa. Co nie znaczy, że innego dnia nie będzie jej smakowało.
A może są tu inne mamy? Co lubią Wasze dzieci?
Co wprowadziłam od ostatniego wpisu?
Generalnie Alka zjada już wszystko co powinno znaleźć się na talerzu roczniaka. Oczywiście w różnej częstotliwości. Gluten dostaje od czasu do czasu (np idziemy na zakupy i widzę, że jest stoisko z prawdziwymi preclami – dostaje takiego z sezamem i sobie dłubie).
Nabiał (głównie kozi) dość często choć nie codziennie. Tak jak pisałam nie widzę u niej żadnych skutków ubocznych spożycia serów czy jogurtów (co za ulga!) więc jeśli tylko trafię na taki z prawdziwego zdarzenia to jej podaję.
Miód jadła narazie kilka razy czy to w wypiekach czy w dodatku do sera. A i raz nawet wyjadła podczas kręcenia filmu promocyjnego Paleo na słodko :)
Cytrusy – jadła kilka razy ale chyba za nimi nie przepada.
Wielkość porcji
I tutaj nie ma standardu choć na ogół Ala je stosunkowo mało. Rzadko kiedy czyści talerz (chyba, że z jajecznicy) ale nie robię jej presji skoro wyniki ma prawidłowe, w rozwoju psychoruchowym jest nawet do przodu i ma mnóstwo energii. A na siatki centylowe nie patrzę już dawno (zawsze zresztą była ciut poniżej średniej).
Swoją drogą jak tuż przed 6 miesiącem byłam z nią na bilansie i lekarka zestawiła moje stwierdzenie z tym, że Ala narazie bawi się jedzeniem z jej pozycją na siatkach centylowych to dowiedziałam się, że muszę ją dokarmiać bo SAMA SIĘ JEDZENIEM NIE ZAINTERESUJE i będzie problem.
Poczekałam, pozwoliłam się jej bawić i BACH, gwiazda instastories w kategorii wcinających niemowląt ;)
Oczywiście przy kolejnej wizycie nie omieszkałam wspomnieć, że moje dziecko zajada się pomidorami i wciąga pół awokado do śniadania.
Swoją drogą dawno temu moja droga Justyna (jej Kasia i moja Ala to psiapsióły od pierwszych miesięcy życia haha) sprzedała mi pomysł na dogadanie się z dzieckiem czy już się najadło. Można się umówić na znak np pocierania rączki o rączkę. Ala powoli zaczyna mówić ale póki co kiedy już się wierci na krzesełku to pytamy „Już się najadłaś? Myjemy rączki?” i wtedy ona na nas patrzy i albo wraca do jedzenia albo pociera rękę o rękę i wszyscy wiedzą o co chodzi :)
Karmienie piersią
Pamiętam jak myślałam, że po 12 miesiącu życia Alki magicznie przestanę karmić. Okazuje się to znacznie trudniejsze, zresztą chyba nie mam szczególnej presji na to żeby skoczyć. Karmię ją tylko przed snem i czasem w nocy (nad czym faktycznie ubolewam bo wolałabym w tym czasie oczywiście spać), zwłaszcza kiedy ząbkuje.
Co do picia?
Alka pije tylko wodę i mleko matki. Praktycznie codziennie toczę boje z moją mamą, która usiłuje wciskać jej kompociki. Nie, nie, nie! Woda to podstawa, woda jest potrzebna do życia, to bardzo dobrze jeśli dzieci mają nawyk picia wody. Nie dobrze jest poić je cukrem w płynie. To nie tylko źle wpływa na ich zdrowie, kształtowanie upodobań żywieniowych ale i na zęby. Nie wiem czy wiecie, ale dziecięce zęby mogą się psuć jeszcze zanim przebiją się spod dziąseł!
Dlatego ja mówię nie soczkom i kompocikom. Jeśli babcia chce dziecku podać witaminy to niech poda w postaci całego owocu.
Porządek
Sporo osób pytało czy to się poprawia i kiedy kończy się wyrzucanie z talerza. Sama chciałabym znać odpowiedź! I choć generalnie ilość jedzenia na podłodze znacznie się zmniejszyła przez ten czas to nadal po posiłku trzeba sprzątnąć te kilka kęsów. A i wyrzucanie z talerza nabrało nowego wymiaru – testowania cierpliwości rodziców ;)
Nowe umiejętności
Teraz dobrze widzę jak wiele Alce dało samodzielne jedzenie. I nie mam tutaj na myśli tylko tego że dzielnie i zawzięcie trenuje jedzenie sztućcami (Widelec ma opanowany, ostatnio udało jej się nabić pestkę granatu! Łyżkę musi jeszcze potrenować bo tuż przed ustami obraca ją do dołu więc jeśli ma jeść coś łyżką to musi być lepkie.) ale też ogólne zdolności manualne. Część z Was pewnie widziała insta stories na których Ala zakłada na wagę szalkę nawlekając sznurkową pentelkę na drewniane ramię – co za precyzja! Umie też założyć sznurowadła na buta (no ale oczywiście po swojemu). No i zasuwa prawdziwymi kredkami.
Poza tym bardzo chce pomagać przy przygotowaniu posiłków. Nie raz mieszała ciasto na placki albo dosypywała czy dokładała składników.
Co może wydawać się nieoczywiste ale jednak jest udowodnione, BLW czy też po prostu samodzielne jedzenie może mieć wpływ na kształtowanie mowy dziecka. Alka bardzo lubi gadać, czasem jest to jej własny język a czasem z radością powtarza po nas pojedyncze słowa (chodź, cześć, kici kici,”piti” – tipi czy „sisiek” – Krzysiek :)). Zobaczymy jak to się dalej rozwinie!
Co się jeszcze zmieniło od ostatniego wpisu
Na zdjęciu krzesełka w poprzednim wpisie możecie zobaczyć poduszkę. Schowałam ją głęboko do szafy bo miałam dość ciągłego czyszczenia jej z plam i resztek. Ali jakoś nie przeszkadza, że siedzi na desce. Usunęłam też matę bo jedzenia spada mniej i szybciej mi przetrzeć podłogę.
No i Ala rzadziej je z talerzyka tiny tapas. Częściej podajemy jej jedzenie na zwykłych talerzach i w ceramicznych miseczkach. Je też metalowymi sztućcami (łyżeczką i deserowym widelcem). To w sumie wyszło przypadkiem bo plastikowe sztućce wywieźliśmy do dziadków i wypadło nam z głowy, żeby kupić drugi komplet. Okazało się jednak, że lepiej działają te tradycyjne więc tak już zostało.
Jakie są Wasze wrażenia? A może po lekturze mojego wpisu chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej? Piszcie w komentarzach!