No dobrze, detoks zaczął się na całego. 1900 uczestników sprawia, że lampka powiadomień fanpage ciągle pali się na czerwono a skrzynka mailowa ciągle wydaje charakterystyczny odgłos. I choć jestem zmęczona (praca, blog, konsultacje detoksowe i treningi) to cieszę się! Cieszę się, że tyle osób postanowiło poprawić coś w swoim życiu i postawiło akurat na zdrowe odżywianie. Cieszy mnie rosnąca świadomość żywieniowa i cieszy mnie, że tylu moich czytelników ma ogromną wiedzę z zakresu dietetyki :)
Część z Was jednak mimo najszczerszych chęci już przeżywa chwile kryzysu. Zacznijmy od bólu głowy, zmęczenia, senności a nawet dreszczy. Tak, to całkowicie normalne w trakcie detoksu! Jedni doświadczają symptomów odstawienia cukru szybciej, inni później. Jeszcze inni (Ci, których dieta była do tej pory czysta) przechodzą detoks bez problemów. Niektórym zdarzają się również problemy trawienne, których rozwiązanie opisałam w pytaniach i odpowiedziach. Kolejna rzecz – pragnienie słodyczy. To też całkiem normalne. Jeśli do tej pory fundowaliśmy swojemu organizmowi regularne skoki cukru we krwi to on oczekuje od nas, że będziemy tą huśtawkę kontynuowali. Jeśli mocno ograniczamy węglowodany (zgodnie z założeniami detoksu) to organizm będzie próbował na nas wymusić, żebyśmy je przywrócili.
Nie ma rady. To wszystko trzeba przetrzymać. Trzeba być twardym a nie miękkim! :) Zobaczycie, na końcu drogi będziecie się czuli jak młodzi bogowie. Zresztą przeczytajcie podsumowanie poprzedniego detoksu.
Ale nie martwcie się, nie zostawię Was samych w tym cierpieniu (zresztą mnie też boli głowa, staram się odstawić kawę!). Mam dla Was kilka rad jak uprzyjemnić i uprościć sobie drogę przez 21 dni detoksu cukrowego.
Jedzcie więcej tłuszczu
Chciałabym napisać, że nie wiem skąd w Was tak głęboko zakorzeniona niechęć do wszystkiego co tłuste ale niestety wiem. Wieloletnia medialna nagonka na tłuszcze (zwłaszcza zwierzęce i nasycone) odniosła skutek. Patrzę na Wasze dania i niestety zbyt często widzę kurczaki, sałatki i „smażone bez tłuszczu” potrawy. Właściwie to część z Was je jak ptaszki. Nie bójcie się. Tłuszcz Was nie utuczy, tłuszcz z jedzenia nie zamienia się magicznie w tkankę tłuszczową. Tyjemy od ciągłych skoków glukozy we krwi, które detoks ma zlikwidować. Musicie być świadomi, że zabierając organizmowi jedno źródło energii (węglowodany) musimy dostarczyć mu w zamian inne (tłuszcz). Inaczej będziecie zmęczeni, ciągle głodni i, mówiąc kolokwialnie, daleko nie pociągniecie. Zapewniam Was, że jeśli zjecie tłusto i do syta to długo nie będziecie głodni.
Pisałam to już na stronie wydarzenia i w komentarzach do zasad detoksu ale powtórzę i tu.
Polecane tłuszcze:
- olej kokosowy (na zimno i na ciepło)
- masło, prawdziwe, najlepiej ekologiczne (na zimno i na ciepło)
- oliwa (na zimno)
- olej z awokado (na zimno)
- olej lniany (na zimno)
Jest oczywiście więcej zdrowych tłuszczów ale ja polecam te, zgodnie z kolejną zasadą…
Nie kombinujcie, nie szukajcie zdrowych alternatyw dla śmieciowego jedzenia
Detoks to nie rewia kulinarna. Proszę Was o wrzucanie zdjęć swoich posiłków, żebyście się wzajemnie, regularnie motywowali. Nie musicie się codziennie wspinać na wyżyny kreatywności, żeby zjeść zdrowo i zgodnie z zasadami detoksu (aczkowliek jeśli ktoś to naprawdę lubi to nie zabraniam). Pamiętajcie, że im bardziej przetworzone jest Wasze jedzenie tym mniej składników odżywczych pozyskuje Wasz organizm. Na dobrą sprawę wystarczy dobrać jakieś wartościowe źródła białka, zdrowe tłuszcze i trochę węglowodanów żeby skompletować wartościowy posiłek. Starajcie się zastosować zasadę dłoni dobierając porcje: białka – wielkości śródręcza, warzyw – wielkości co najmniej dłoni, zdrowego tłuszczu – po prostu łyżkę.
To samo dotyczy słodyczy. Kiedy pierwszy raz prowadziłam detoks dwoiłam się i troiłam, żeby wymyślić jakieś detoksowe słodycze. Tak! Słodycze do jedzenia w czasie cukrowego detoksu – przeczytajcie to na głos i powiedzcie, czy nie brzmi to trochę absurdalnie? W tym roku nie będę wymyślać słodyczy. Jeśli mamy się uwolnić od słodyczowych ciągot (zdecydowanie bardziej odpowiada mi angielskie słowo cravings) to musimy popracować nad swoją silną wolą a nie nagradzać się detoksowymi czekoladkami za każdy dzień walki ;) Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę Wam zabrać całej przyjemności, raz na jakiś czas możecie sobie zrobić coś słodkiego, zgodnego z zasadami detoksu. Ale mamy dopiero drugi dzień a na tablicy wydarzenia już kilka razy widziałam desery. Co więcej, eksperymentalnie dowiedziono, że ludzie są skłonni zjeść więcej alternatywnych słodyczy, tylko dlatego, że są uznawane za zdrowsze. To też jest niebezpieczna pułapka.
Bierze Was na coś słodkiego? Zjedzcie marchew z cynamonem (przepis tu tylko owoce do usunięcia), zielone jabłko albo po prostu…
Zajmijcie się czymś konstruktywnym
Wiem z własnego doświadczenia, że ani mi w głowie podjadanie jeśli tylko … wezmę się do pracy. Przez pracę rozumiem pracę zawodową, pracę przy tworzeniu bloga, prace domowe, prace fizyczne. Cokolwiek. Serio, siedzenie przed telewizorem, przed komputerem (mam tu na myśli facebooka, pudelka czy inne pożeracze czasu) naprawdę nie pomagają w walce z własnymi słabościami. Zawsze możecie też spróbować aktywności fizycznej. Nie musicie biegać, jeździć na rowerze, przerzucać żelastwa na siłowni. Wystarczy, że pójdziecie na spacer. Możecie zabrać kogoś do towarzystwa, żeby Wasze myśli nie uciekały w stronę cukru albo zaopatrzyć się w muzykę lub audiobooka.
Planujcie posiłki i zabierajcie je ze sobą z domu
W moim przypadku to sprawdza się najlepiej. Kiedy tworzyłam listę zakupową zaplanowałam posiłki na cały tydzień z góry. Nie przygotowałam ich wszystkich na raz (jakoś nie mogę się przekonać do potraw zalegających kilka dni w lodówce) a maksymalnie na dwa dni przed zjedzeniem, ale wiem co mnie czeka. Posiłki zabieram ze sobą do pracy. Albo gotowe do spożycia albo wymagające lekkiej obróbki (na szczęście mam taką możliwość). Staram się też zabrać jakieś przekąski. Dzięki tym wszystkim przygotowaniom nie muszę się przejmować jadłospisem, nie zaskoczy mnie nagły głód i nie zacznę szukać zła w zakamarkach biurowej kuchni lub, co gorsza, w pobliskich sklepach.
Unikajcie marketów
Może to brzmi trochę dziwnie ale moim zdaniem działa. Im mniejszy jest sklep, w którym robimy zakupy i im bardziej wyspecjalizowany (mięsny, warzywniak…) tym łatwiej uniknąć nagłego spotkania z półką pełną słodyczy, które dziwnym trafem ustawiane są tuż przy kasach. Zupełnie jakby ktoś chciał, żebyśmy się rzucili na batona… hmmm? ;) Właściwie chyba najlepiej robić zakupy na targu, gdzie krążymy od stoiska do stoiska szerokim łukiem omijając te oferujące słodkości.
Pijcie wodę, dużo wody!
Mineralna, kranowa. Wybór należy do Was. Ważne, żebyście stale nawadniali swój organizm. Czasami bywa tak, że mylimy uczucie głodu z pragnieniem. Poza tym lekkie odwodnienie organizmu może skutkować osłabieniem koncentracji, bólami głowy, obniżeniem nastroju. Picie zbyt malej ilości wody w stosunku do potrzeb może mieć zły wpływ na procesy trawienia i pracę nerek. Ile potrzebujemy wody? W znacznym uproszczeniu można powiedzieć, że każdy powinien wypić ok. 8 szklanek dziennie, jednak tak naprawdę jest to sprawa mocno indywidualna. Na pewno w trakcie detoksu i w przypadku aktywnego trybu życia warto zwiększyć ilość pitej wody.
Wysypiajcie się
Odpowiednia ilość snu w dobie jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania i regeneracji organizmu. Dlatego jeśli naprawdę chcemy zadbać o swoje zdrowie to na nic nam diety i detoksy jeśli nie będziemy się wysypiać. Raz, że fundując organizmowi dołek energetyczny będziemy szczególnie narażeni na pokusy a dwa, że deficyt snu podnosi poziom kortyzolu w naszym organizmie, który skutecznie hamuje spalanie tkanki tłuszczowej. W efekcie możemy nie podołać wyzwaniu detoksu i nie zrzucić ani grama tłuszczu stosując dietę.
Tyle! I pamiętajcie, już 1900 osób walczy razem – to dopiero motywacja! 1900 osób, które myślą tak jak Wy, rozumieją Was i w każdej chwili mogą przekazać Wam swoje rady albo po prostu dobrą energię.