Bywają takie dni, że boję się nagłego braku natchnienia do blogowych tekstów. Zwykle niedługo potem w moim codziennym życiu zdarza się coś co po prostu każe mi usiąść i podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami. Tak było i tym razem.
Ci z Was, którzy śledzą bloga i moją stronę na facebooku wiedzą, że kolejny raz podjęłam się zorganizowania Wigilii i tym razem była to 100% paleo uczta. Część z nas ze względów zdrowotnych po prostu odżywia się bezzbożowo a pozostali …hmmm powiedzmy sobie szczerze, że nie ucierpieli na braku pierogów, uszek i tradycyjnych ciast. Wszyscy wyszli najedzeni ale nie obciążeni nadmiarem mącznych potraw.
Wigilijne menu sprowokowało kilka dyskusji na temat odżywiania. Dyskusje były żywiołowe a ja zyskałam kilka tematów na bloga. Jeden z nich wymaga dokładniejszego researchu więc dzisiaj, przyznam bez bicia, pozostając w klimacie świątecznego lenistwa, zaserwuję Wam temat lżejszy ale życiowy.
Generalnie osoby znajdujące się w moim otoczeniu są zaznajomione z moim sposobem odżywiania i wiedzą, czego nie mogę a co mogę jeść. Tak mi się przynajmniej wydaje bo czasem z ust znajomych lub rodziny padają stwierdzenia czy pytania, na które reaguję głębokim westchnieniem. Oto one. Teksty, które słyszy każdy żyjący na diecie bezglutenowej, bezzbożowej, paleo itp.
O biedaku! Przecież Ty nie masz co jeść!
Owszem, jeśli Twoja dieta ogranicza się do kanapki z dżemem na śniadanie, drożdżówki na drugie śniadanie i makaronu na kolację to zgodnie z Twoim jadłospisem jestem skazana na śmierć głodową. Ja jednak nauczyłam się wykorzystywać to co najlepsze z warzyw, jaj, mięsa (w tym ryb), orzechów i owoców i radzę sobie całkiem nieźle. Na dobrą sprawę dopiero po przejściu na paleo pozbyłam się nękających mnie codziennie dolegliwości. Otworzyłam się kulinarnie na ogrom smaków i kombinacji dzięki czemu i mój blog rozkwitł. I właśnie wtedy zaczęłam podchodzić funkcjonalnie do jedzenia. Nie jem tylko po to, żeby jeść. Jem po to, żeby odżywić swój organizm.
Nie jedząc zbóż pozbawiasz swój organizm źródeł niezbędnych składników odżywczych!
I znów. Nie rozumiem skąd takie obawy o moje zdrowie biorą się u osób stosujących monodietę zbożowo – cukrową. Zboża nie wnoszą w naszą dietę żadnych unikalnych wartości odżywczych. Wszystkie te wartościowe składniki można znaleźć w warzywach, mięsie (szczególnie w podrobach) i jajach – nawet w większych ilościach niż w przypadku zbóż. Ten zarzut męczył mnie już nie raz więc napisałam odpowiedź w formie artykułu: Czy zboża są nam niezbędne do życia?
Nic Ci się nie stanie jak zjesz raz na jakiś czas
Po pierwsze – konsumowanie pierogów, chleba, pizzy, ciasta nie jest mi niezbędne do szczęścia. Nie zjem tez rosołu z makaronem, by zrobić przyjemność gospodarzowi imprezy. Znam wiele innych sposobów na wniesienie odrobiny radości w życie i oddanie szacunku otaczającym mnie ludziom. Fakt, nic mi się nie stanie jeśli raz na jakiś czas zjem bezzbożowe ciasto, deser czekoladowy bez zbóż i nabiału czy torbę bakalii. Grzeszenie standardowymi smakołykami jest jednak poza moim zasięgiem (i celowo nie użyłam tu słowa „niestety”). Jeśli Cię posłucham to po chwilowej przyjemności dla kubków smakowych i podbudowaniu ego gospodarza po krótkim czasie będę kiepskim materiałem do wspólnego biesiadowania i rozmów. Mój organizm bardzo szybko zareaguje na obecność nieproszonych gości bólem i dolegliwościami układu pokarmowego. Przez kilka kolejnych dni będę się z nimi zmagać, moja waga pokaże co najmniej dwa dodatkowe kilogramy a całkiem możliwe, że w moim organizmie zapanuje stan zapalny co objawi się najprawdopodobniej ostrym bólem i obłożeniem zatok. Całkiem możliwe, że przez najbliższe pół roku będę pozbywać się tych nieproszonych gości więc gra nie jest warta świeczki.
Możesz sobie przecież wybrać mięso z makaronu / makaron z zupy itp.
Do tej pory słysząc tego typu propozycje nie wiem jak zareagować. Mam mieszane uczucia, gdzieś między zbliżającym się wybuchem płaczu a wybuchem śmiechu. Zdaję sobie sprawę, że chemia nie należała do najprostszych przedmiotów w szkole (sama się o tym przekonałam) ale zawsze wydawało mi się, że ktoś kto wie na czym polega gotowanie/pieczenie/smażenie ma świadomość tego, że wszystkie składniki potrawy łączą się w trakcie przygotowania. Dotyczy to również sałatek i surówek ze śmietaną, serem czy z grzankami. Co więcej. Osoby cierpiące na celiakię mogą reagować nawet po zetknięciu z naczyniami czy sztućcami pochodzącymi z kuchni zanieczyszczonej glutenem więc oferowanie tego typu rozwiązań jest co najmniej nie na miejscu.
To jakieś fanaberie! Przecież człowiek musi jeść wszystko!
Po części się zgodzę. Człowiek musi jeść. Musi dostarczać swojemu organizmowi makroelementy (aminokwasy egzogenne, tłuszcze, węglowodany) i mikroelementy potrzebne do prawidłowego funkcjonowania. Jak już wspominałam, zboża i nabiał nie są unikalne w tym względzie. Swój jadłospis należy kształtować w sposób świadomy i odpowiedzialny. Argument, że człowiek musi jeść wszystko szalenie mnie śmieszy bo jest przytaczany najczęściej przez osoby o niskiej świadomości dietetycznej. Człowiek jest wszystkożerny ale wszystko nie oznacza produktów ubogich w wartościowe składniki, przygotowywanych tak, że nic z tych wartościowych składników nie zyskujemy a także, przede wszystkich produktów szkodliwych dla organizmu.
To oczywiście nie wszystko, możecie się spodziewać kolejnych zestawień. Jestem pewna, że każdy z Was nie raz walczył z odruchowymi reakcjami na te i podobne teksty znajomych, rodziny czy zupełnie obcych osób. Jak Wy na nie reagujecie? Czy spotkaliście się z szokującymi pytaniami i uwagami, które Was zaskoczyły? Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach!
P.S. Na zdjęciu głównym jestem ja. Żyję i mam się dobrze ;)