Podsumowanie roku 2016

Noworoczny Detoks Cukrowy, przeprowadzka, bardzo ale to bardzo pracowity początek roku w mojej pracy zawodowej – to wszystko sprawiło, że podsumowanie zeszłego roku publikuję z ogromnym poślizgiem.

Nie chciałam jednak z niego rezygnować bo miniony rok przyniósł mi tyle dobrego, że warto o tym wspomnieć. Oczywiście to nie jest tak, że moje życie rysuje się jedynie w ciepłych barwach. Kilka razy w 2016 dostałam kopniaka jednak traktuję te przypadki jako lekcje na przyszłość bo co nas nie zabije to nas wzmocni. Dla wspomnień rezerwuję jednak tylko te dobre doświadczenia, cieszę się z każdej chwili spędzonej z cudownymi ludźmi którzy mnie otaczają. Staram się czerpać od nich dobrą energię i służyć im tym samym.

Trójbój

Mój związek ze sportem zawodowym można by opisać facebookowym statusem „to skomplikowane”. Mimo regularnych treningów nastawionych na poprawę wyników startuję raczej rzadko. W minionym roku udało mi się jednak pojechać na trzy imprezy, dwie  w pierwszej a jedną w drugiej połowie.

Drugą połowę roku mogę podsumować jako rewolucję w treningach i ogólnym podejściu do aktywności. Zaczęłam współpracę z Kamilem, który poza sprowadzeniem mnie na właściwe tory diety i opracowaniem nowych (dużo bardziej intensywnych) planów treningowych zwrócił moją uwagę na mobility.

Poszłam za ciosem u zapisałam się na szkolenie do Małej Mi. Mobility weszło do mojej treningowej i  codziennej rutyny.

Sumą tych wszystkich starań była znaczna poprawa wyników (cieszył mnie zwłaszcza rekord w wyciskaniu leżąc – do tej pory 70 kg było magiczną barierą nie do przekroczenia), podium na Mistrzostwach Małopolski, lepsza kompozycja ciała i dużo lepsze samopoczucie w sezonie startowym (wspominam te poprzednie sezony, kiedy Justyna ratowała mnie swoim fizjoterapeutycznym darem prawie co tydzień).

Pod koniec roku niestety musiałam podjąć decyzję o dłuższej przerwie w treningach ale już tęsknię i mam nadzieję, że po powrocie zaskoczę przede wszystkim samą siebie :)

Żagle

W poprzednim podsumowaniu chwaliłam się, że zrobiłam pierwszy krok do zdobycia patentu żeglarskiego. Tym razem mogę się już pochwalić zdanym egzaminem i patentem który noszę w portfelu. Jednak to nie dokument a ukończony pod okiem świetnego instruktora kurs dał mi na tyle pewności by więcej czasu spędzać za sterem. Teraz nie wyobrażam sobie wakacji bez pływania i już mam gotowe plany na majówkę :)

Książka

Zdecydowanie najwięcej emocji podczas minionego roku zawdzięczam premierze własnej książki – Polski Przewodnik Paleo. W kwietniu skończyłam pracę nad zdjęciami, przepisami i ilustracjami. Nawet nie wiecie jaką ulgę poczułam wysyłając ostatnie gigabajty do wydawnictwa!

Jeszcze więcej emocji pojawiło się przed premierą, kiedy wszyscy pytali o to kiedy się pojawi. Potem kiedy pierwszy nakład książki rozszedł się w przedsprzedaży! Wyobraźcie to sobie, mając na uwadze, że sama jeszcze wtedy nie widziałam efektów naszej pracy po wydruku. Razem z Iwoną podpisałyśmy aż 700 egzemplarzy!

Nie mniej emocji dostarczył widok własnej książki na półkach polskich księgarni!

Nie mniej emocjonalnie było wtedy, kiedy skończyły się moje zapasy w blogowym sklepie i chcąc zamówić kolejne dowiedziałam się, że rozszedł się również dodruk (który był prawie dwukrotnie większy niż pierwszy nakład) i magazyny Publicatu świecą pustkami! Czekamy więc na kolejny dodruk, trzymajcie kciuki!

A ja wznowię sprzedaż już niebawem, wydawnictwo zrobiło co w ich mocy, żebyście mogli dostać książki z dedykacją u źródła ;)

Spotkania z czytelnikami

W ubiegłym roku kontynuowaliśmy smakowitą tradycję Pikników Paleo. Szczególną edycją jednak było wspólne gotowanie z okazji premiery Przewodnika. Nie spodziewałam się, że pojawicie się w tak licznym gronie i przyniesiecie tyle produktów! Zapełniliśmy stół przygotowanymi wspólnie smakołykami i naprawdę świetnie się bawiliśmy.

Miałam też okazję poprowadzić warsztaty paleo gotowania w świetnym katowickim studio Jolanty Kleser – zakochałam się w tym miejscu! Uczestnicy dopisali i bawiliśmy się naprawdę świetnie. Hitem wczesnej kolacji było warzywne spaghetti z kurczakiem w sosie śmietanowym i brownie.

Miałam w planach więcej warsztatów i nadal chcę z Wami gotować, ale wszyscy musimy się uzbroić w cierpliwość. Obiecuję, że w końcu wrócę do tego tematu :)

Mieszkanie

Końcówka roku upłynęła mi pod hasłem „ostatnie”. Ostatnie święta, ostatnie imprezy, ostatnie porządki w mieszkaniu w którym spędziłam sześć lat. Mieszkanie nie było moje, wynajmowaliśmy je z K. ale mimo wszystko traktowaliśmy je jak swój dom. Umowa się skończyła, my mając w perspektywie odbiór własnego mieszkania nie przedłużyliśmy jej i opuściliśmy „nasze” osiedle z pewnym smutkiem i nostalgią.

Teraz jestem trochę w zawieszeniu bo czekam na swoje m u rodziców. Wieczory spędzam na polowaniu na wykończeniowe okazje, powoli zbieram materiały budowlane i męczę K. o wizualizacje.

Myślę, że sporo z Was może być zainteresowanych sercem mojego przyszłego domu czyli kuchnią. Niebawem opublikuję wpis, w którym zbiorę swoje inspiracje i efekty w postaci projektów. Zresztą podejrzewam, ze ten temat jeszcze nie raz przewinie się przez bloga.

Tatuaż

Nie wiem ilu z Was wie, ale mam taką małą słabość. Do tatuaży! Dwa pierwsze zrobiłam w 18 urodziny (ma się te sposoby na świętowanie hę?). Trzeci 3 lata temu. A na czwarty przyszedł czas w listopadzie 2016. Wzór nosiłam w głowie już od dawna. Miał to być mój pierwszy kolorowy i dość realistyczny tatuaż. Stanęłam więc w kolejce (a właściwie nie ja tylko niezawodni B. i K.) po termin i teraz mogę się pochwalić pięknym wizerunkiem Leonidasa w kwiatach wykonanym przez Mopik z Musca Tattoo. Polecam gorąco!

A zanim spytacie – tak bolało. Nie tak jak na kręgosłupie ale wciąż. Dla mnie to jak część rytuału. Najpierw miesiącami myślę o tym co chcę nosić, potem szukam dobrego tatuatora i w końcu oddaję się w jego ręce licząc się z bolesnymi konsekwencjami i rekonwalescencją :)

Najpopularniejsze wpisy na blogu 2016

Okazuje się, co było do przewidzenia, że najbardziej interesował Was wpis dotyczący podstaw paleo, następnym w kolejności był wpis inaugurujący zeszłoroczny detoks cukrowy (to też mnie nie dziwi bo dla wielu osób detoks jest pierwszym krokiem do paleo). I chyba swoje detoksy postanowiliście uczcić pieczeniem domowego brownie paleo, bo przepis ten zajął zaszczytne trzecie miejsce na podium najpopularniejszych wpisów 2016 ;)

Blog i fanpage

To oczywiste, że ruch na blogu jest ściśle powiązany z moją aktywnością ale mimo jej znacznego obniżenia nie mogę narzekać na częstotliwość Waszych odwiedzin. Rok zakończyłam z liczbą 53 tys unikalnych użytkowników w samym grudniu (w styczniu dobiliście do 55!).

W tym roku chyba pobiliśmy jeszcze jeden rekord – wzrostu fanpage! Cook it Lean wzbogacił się aż o 7000 nowych fanów! Zasięgi wzrosły znacznie a Wy staliście się jeszcze bardziej aktywni.

Dziękuję, że ze mną jesteście!

Wyzwania na nowy rok

Ten rok znowu będzie dla mnie przełomowy. Jednak bardziej przełomowy niż którykolwiek wcześniej. Nie jestem typem zbierającym noworoczne postanowienia. Część marzeń i planów wypracowuję sama, część przynosi mi życie (choć wszystko tak naprawdę jest konsekwencją tego co robimy i jak żyjemy). Nie mogę się pochwalić wszystkim ale naprawdę dużo się wydarzy. Do rzeczy/planów którymi mogę się pochwalić poza własnym wyczekanym i wypracowanym miejscem na ziemi jest praca nad kolejną książką. Tym razem jednak potrwa to dłużej ale gwarantuję Wam, że będzie na co czekać. Na foodporn w czystej postaci!

Mam też mniejsze i większe niespodzianki związane z blogiem a te będę odsłaniać na bieżąco a więc trzymajcie rękę na pulsie.

Zdjęcie tytułowe wykonała Basia Bogacka

 

Powyższy artykuł ma charakter edukacyjny i nie może być traktowany jako substytut fachowej wiedzy lekarskiej/specjalistycznej. Autorzy cookitlean.pl nie biorą odpowiedzialności za sposób wykorzystania zawartych w nim informacji przez czytelników.

Podziel się z innymi, udostępnij ten wpis!